Powieść |
W skrócie[]
Gatunek | Dramat obyczajowo-psychologiczny |
Rodzaj | Powieść |
Data publikacji | 14 sierpnia, 2013 |
Data ukończenia | 27 maja, 2014 |
Autor | Paulinkawi |
Główny bohater | Sucrette |
O bohaterach... | Bohaterowie |
Rozdziały/Części | 4/20 |
Status | Zakończono |
Wstęp[]
Historia jest z grubsza ta sama, ale aktualnie jest koniec 3 klasy liceum i nasza Su żegna się z przyjaciółmi. Ale nagle staje się przełom! Do miasta wprowadził się jej były bliski przyjaciel z dawnego "życia"(szkoły itp.) On wywraca wszystko do góry nogami! Miesza naszej bohaterce w głowie, co jeszcze bardziej utrudnia jej powiedzieć dowidzenia przyjaciołom i temu szczególnemu chłopakowi... Jaki to chłopak? To wie tylko ona... Historia jest dość typowa, lecz ma inne opisy dobrze znanych postaci! a teraz zacznimy wszystko od dnia dokładnie od godziny w której zaczęła się nagorsza część życia Su... Ta chwila, zniszczyła system "myślenia" Sucrette!
Powieść[]
Rozdział 1 -Bal[]
Część 1 (sie 14, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Szybko wbiegłam na góre jeszcze troche mokra po prysznicu i zaczęłam kopać w szafie za jakąś ładną sukienką. Nigdy moja szafa tak bardzo mi się nie podobała, każda sukienka która wydawała mi się kilka minut temu ładna teraz jest przerażająco brzydka! Nie mogę się niestety na nic zdecydować. Patrzę na zegarek 18.15. -Co? Już tak późno! Dobra ta czerwona ujdzie w tłoku i nawet włosy mam nie wyprostowane. Już widzę jak mi się strasznie pokręcą przez tę wilgoć! Szybko się ubrałam, uczesałam moje brązowe włosy (dużo to nie pomogło ciągle były mokre,zwykle są zwykle troche dłuższe niż do ramion,a teraz jakby szybko urosły), umalowałam się, założyłam okulary przez które było widać moje niebieskie oczy i już otwierałam drzwi żeby wyjść, gdy ktoś właśnie do nich zadzwonił.
Su: Kto tam? ??: Sucrette, ta ja Nataniel otwórz. Su: Już otwieram. Otworzyłam drzwi i nie zobaczyłam tego starego Nata mojego kolegę tylko szarmanckiego młodzieńca z blond włosami i miodowymi oczami. Który stał w drzwiach z czerwoną twarzą. Su: Co ty tu robisz? Nat: Postanowiłem wpaść po ciebie, żebyś się nie spóźniła na Bal. Wiesz bal z okazji końca roku 3 klas! Su: Dzięki. Już właśnie wychodziłam. Nataniel stał, patrzył na mnie i był czerwony jak burak z resztą chyba ja też. Nat: Więc choć. Chłopak złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą. Szliśmy tak w ciszy aż do samego liceum SA, zatrzymaliśmy się tuż przy drzwiach wejściowych. Przez szyby w drzwiach było widać, że już wszyscy są, brakowało tylko nas dwoje. Nat: Wchodzimy? Su: Nie zostajemy tutaj na dworzu! Nat no jasne, że wchodzimy. Nat: Masz racje głupie pytanie. Zaśmiał się tak troche z przymusu i zaczerwienił się jeszcze bardziej jakby zjadł wcześniej coś bardzo ostrego. Otworzył mi drzwi jak dżentelmen i weszliśmy do cudownie ustrojonej szkoły. Nagle podchodzi do nas Roza z Leo (widocznie można było zabrać kogoś ze sobą) wyglądali tak pięknie jako para. Leo: Ślicznie wyglądasz Sucrette. Su: Dziękuje ci Leo. R: Leo pogadaj z Natem, ja chcę coś powiedzieć Su. Leo podszedł do Nataniela za prośbą Rozalii, nagle poczułam ból w okolicy barku. To była Roza ściskająca mnie za bark. R: Su, wiedziałam! Su: Co? R: Że chodzisz z Natanielem! Su: CO?! Jesteśmy przyjaciółmi. Przyszłam z nim tylko dlatego, że nie spodziewanie po mnie przyszedł, gdy już wychodziłam. R: Nie kłam, głuptasku! Mówił dziś w szkole, że przyjdzie na bal ze swoją dziewczyną.
|
Część 2 (sie 16, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: Tak, tylko muszę pogadać z Natem. R: Dobrze, jak wolisz. Zostawiłam Roze i podeszłam do Nata i Leo, którzy rozmawiali o nie wiem czym. Po chwili wsłuchiwania się powiedziałam Leo, że może już wracać do Rozy. Z uśmiechem go pożegnałam, teraz tylko czekała mnie trudna rozmowa z moim dobrym przyjacielem: Su: Nataniel muszę cię o coś zapytać. Nat: O co? Su: Po co przyszedłeś po mnie do domu? Nat: Mówiłem Ci to było przypadkiem, tak sobie pomyślałem, że sa... Su: Kłamiesz. Dlaczego, pytam się jeszcze raz. Nat: Huh... No dobrze! Podobasz mi się praktycznie od zawsze, a prawie wszyscy mieli parę na ten bal. Gdy Peggy się zapytała z kim idę powiedziałem, że z moją dziewczyną... I nie chciałem wyjść na kłamcę. No i tak pomyślałem o tobie. Su: Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Nat: Nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni. Su: Nie zniszczyłeś niczego, ale nie możemy być razem. Może zostańmy jednak przyjaciółmi. Nat: Ja...Niech będzie. Su: I co teraz? Nat: Mamy jeszcze cały wieczór przed sobą. Su: Właśnie. To zatańczysz ze mną? Wiesz jako przyjaciel. Nat: Jasne! Ale chyba nie umiesz tańczyć? Su: Trudno. Cokolwiek będziesz miał mniej palców. Weszliśmy do sali gimnastycznej, pierwsze wrażenie olśniewające. Nagle zaczęła się moja ulubiona piosenka. Nie wytrzymałam i porwałam blondyna do tańca...( No co przecież się zgodził!) Tańczyliśmy przez następne 3 piosenki bez słowa. Jest fajnie, ale mam wrażenie, że on specjalnie unika mojego wzroku. Jakby się bał, że coś mu zrobię. Nagle usłyszałam głos, który się o coś pytał: - Ej, blondynku, a może dasz zatańczyć z Su jeszcze komuś innemu. Po chwili poznałam ten głos, to był Kastiel. Odwróciłam się do niego i zapytałam co on kombinuje, bo Kastiel chcący ze mną zatańczyć? To było podejrzane! Kas: Ależ za kogo ty mnie uważasz? Su: Za Kastiela. Kas: Masz rację... To zatańczysz czy mam sobie iść? Su: Oczywiście. Nataniel mógłbyś. Nat: ... ... ... Tak. Nataniel odszedł podbuzowany. W tej samej chwili poczułam rękę na mojej talii. Zanim się spostrzegłam zaczęłam tańczyć z czerwonowłosym chłopakiem o brązowo-szarych oczach. Jak gdyby nigdy nawet umiałam tańczyć, nie deptałam mu po palcach. Patrzyłam mu w oczy, nie odwracał wzroku tak jak Nataniel. Nie próbował mnie poprowiać gdy robiłam błąd. Czułam się świetnie i to było 2 podejrzaną rzeczą. Wszyscy się na nas patrzyli jak na kosmitów, ale mało mnie to obchodziło! Próbowałam cieszyć się tańcem. -*Koniec piosenki* Su: Ekh... Kas: D-dzięki, że się zgodziłaś. Su: Spoko! Na mnie zawszy możesz liczyć. Kas: Wiem... Kastiel przybliżył się niebezpiecznie, poczułam motylki w brzuchu. Nagle ktoś odepchnął Kasa i powiedział obejmując mnie. Nat: Starczy! Jeden taniec to jeden taniec. Kas: Dobra! Kastiel odszedł z potirytowaną, a jednocześnie smutną miną. Gdy puścił moją dłoń poczułam jakbym coś nagle straciła. Stałam tak chwilę i zdecydowałam, że muszę jednak trochę ochłonąć. Podeszłam do stolika z pączem, nalałam go do plastikowego kubeczka napiłam się trochę i wyszłam z sali gimnastycznej. Po czym odrazu weszłam na korytarz i usiadłam na dość widocznym parapecie. Myślałam i myślałam, aż nagle... |
Część 3 (sie 16, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: O CO WAM W OGÓLE CHODZI? O Boziu! Znów zaczęły mówić jednocześnie! Su: CISZA! Po kolei... Roza. R: Chodzi mi o to, że Nataniel strasznie się zdenerwował kiedy tańczyłaś z Kasem. Su: Aha... A Irys, co chciałaś? Irys: Pięknie wyglądałaś z Kastielem, Peggy robiła zdjęcia! P: Tak, mam je w aparacie! Możesz wiedzieć na 100%, że znajdą się one na pierwszej stronie gazetki! Su: Co? P: No tak! Już mam nagłówek! "Para wieczoru czyli Kastiel i Sucrette"! Su: Co? Nie! R: Dlaczego? Peg daj jej zobaczyć te zdjęcia. Peggy włączyła aparat i pokazała jak przewijać fotki. Na pierwszej byłam przodem do aparatu, wyszłam tragicznie! Na następnym widać jak się potknęłam. Jezu! Na trzecim wyszliśmy całkiem, całkiem. Ale i tak mi się nie podoba. Czwarte zdjęcie różniło się zdecydowanie od reszty... Byliśmy oboje bokiem do Peggy, widać jak patrzymy sobie w oczy. Nawet moje włosy i okulary dość ładnie wyszły. Ostatnie zdjęcie jest z momentu kiedy Nataniel nam przerwał.(Łał) Nie zauważyłam, wcześniej że Nat był taki zdenerwowany. Su: ... P: I co, podobają się? Su: Podsumować wszystko? P: Tak. Jasne! Su: 3 zdjęcia mi się nie podobają, a 2 są dość ładne. R: Świetnie. Ale chodźmy już na dół, puszczają szybkie piosenki. Możemy zatańczyć w grupie! Su: Masz rację! Zaczekajcie na mnie na dole! Zeskoczyłam z parapetu i złapałam Melanię za ramię i zaczęłam się pytać o co jej chodzi. Su: Odpowiedz na chociaż jedno pytanie! Np. Dlaczego jesteś na mnie obrażona? M: Chcesz wiedzieć? Su: Tak, chcę! M: To wszystko twoja wina! Nigdy nie będzie taki sam! Zwykle miła i dobroduszna Melania zmieniła się w bliźniaczkę Derbora! Su: Co? Chodzi ci o Nataniela? Jesteśmy przyjaciółmi! M: Ale on coś do Ciebie czuje, a ty go zostawiłaś! To przez ciebie! |
Część 4 (sie 17, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
M: Może ty tak to odebrałaś! I jeszcze dobiłaś go tańcem Kastielem! Su: Jak to? To zwykły taniec... M: Ale z jego W-R-O-G-I-E-M! Melania przeliterowała mi słowo *Wróg* jeszcze chyba ze trzy razy. Nie wiedziałam dlaczego tak się zdenerwowała, nawet jeśli coś się zdarzyło to nie powinno jej dotyczyć! Su: Dobrze! Rozumiem swój błąd. (chyba) M: Nie! Nie rozumiesz go! Nagle zauważyłam, że mój kubek z ponczem jest w jej zasięgu ręki, ale chyba narazie go nie zauważyła. Żeby rozładować atmoswerę zagadałam do niej spokojnie pierwsze zdanie jakie przyszło mi na myśl: Su: Melania... Spokojnie. Nawet jeśli coś, źle zrobiłam to nie twoja sprawa... (Zdałam sobię sprawę z głupoty swych słów*) M: CO?! Su: Nic! Chodziło mi o to, że nie powinnaś mieszać się w sprawy Nataniela, a co więcej moje. ( WTF?!?! CO JA PITOLE?) M: Chyba masz rację. Powinnam cię przeprosić! Su: (Nie wierze to podziałało!!) Znowu miła Melania uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Wyciągneła do mnie ręke w geście przeprosin. Ja także podałam jej ręke. Nagle Melanii zaświeciły się oczy, szybko chwyciła mój kubek(chciałam jej przeszkodzić) i wylała na mnie całą zawartość! Krzyknęłam w niebogłosy, a potem usłyszałam głos Melanii. M: Teraz masz czyste konto! Su: Dlaczego to zrobiłaś? Jestem cała mokra i się lepię! Teraz nie będę mogła pokazać się na sali! M: No cóż... Su: Jesteś jeszcze gorsza od Derbora! M: Co? Dlaczego tak mówisz>? Ranisz mnie! Znienacka zmieniła ton głosu z "Zaraz cię zatłukę" na "Mała śliczna/milutka owieczka". Nie wiedziałam co powiedzieć. Su: Co takiego? Przed chwilą mówiłaś, gorsze rzeczy od tego. M: Co? Wcale nie! Stanęłam jak wryta. Wyprostowałam się i zaczęłam myśleć. Odgarnęłam mokre włosy z czoła na plecy i nagle usłyszałam dość głośną skargę na to co zrobiłam. Nat: Ej! Moje spodnie! Su: Nat? Co tu robisz? Nat: Usłyszałem krzyk i przybiegłem zobaczyć co się dzieje. Su: Przepraszam za spodnie. Nat: Ok. Ale dlaczego mówiłaś takie rzeczy o Melanii? Su: J-ja nic złego nie powiedziałam! M: A to, że jestem gorsza od Debry! Nat: Wytłumacz się. Stałam tak pytana z obu stron i miałam mentlik w głowie. Melania to moja przyjaciółka czy nie? Jeśli tak to dlaczego zrobiła, to co zrobiła? A jeśli nie to dlaczego udawała moją koleżankę? / Dlaczego Nataniel ma mnie za tą złą jeśli w tej całej kłótni powiedziałam jedno złe słowo? Kompletnie odleciałam, nie myślałam* o niczym tylko o tej sprawie. Rozwarzałam za i przeciw, gdy nagle... Nat: Su! Odpowiesz? Su: Co? Ja- co zrobiłam? M: Wiesz co! Nataniel przecież to niedopuszczalne! Nat: E-h.... Su: Przecież powiedziałam jedno złe słowo, a ona wylała na mnie poncz! Nat: Nie myślałem, że tak przejmujesz się wyglądem, Su. Su: Powiedział koleś, który oburzył się gdy zrobiłam mu trzy plamki na spodniach! Nat: Nie od razu oburzony! Przecież na nich są więcej niż "trzy plamki"! Su: Tak, cztery! A spójrz na mnie! Wyglądam jak zmokła kura! Melania podeszła do Nataniela oparła się o niego i powiedziała jak najmilej potrafiła. M: Spokojnie Su! Nie unoś się tak. Spojrzałam na nich i nie dowierzałam oczom. Co się stało? Zamknęłam je i otworzyłam ponownie. I znów ten sam widok. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Nat: Nie płacz! Nie masz za co! Usłyszałam tak niemożliwy tekst od Nata i nie myśląc wiele podniosłam dłoń i strzeliłam mu z plaskacza! Nataniel prawie się przewrócił, a ja czułam się lepiej. Podniosłam głowę go góry i zeszłam powoli po kilku schodkach na parter. Obróciłam się tylko raz i nie zobaczyłam tam mojego przyjaciela Nata- miłego i poczciwego chłopaka i mojej dobrej koleżanki Melanii- dobrej, uczciwej.... Tylko dwoje nieznajomych mi ludzi. Przeszło mi przez myśl to, że dobrze, że rok szkolny się kończy, bo to był ostatni rok.
|
Część 5 (sie 18, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Nie wiem co się dzieje! Jestem zdezorientowana, ale niczym się nie przejmuje. Jakby wszystkie problemy zniknęły, nagle zobaczyłam Nataniela, Kastiela i Lysandera na końcu korytarza. Nie wiem jak tu się znalazłam! Podeszłam do nich, nie zwracali na mnie kompletnie uwagi. Kastiel i Nataniel się o coś kłócili, a Lysander próbował rozwiązać spór. Nie do wiary, oni kłócili się o mnie. W jednym momęcie się spierali, a w drugim wszyscy trzej spojrzeli na mnie jednakowym pustym wzrokiem. Przestraszyłam się i uciekłam, zatrzymałam się dopiero przed drzwiami frontowymi. Strasznie się zdziwilam na ten widok. Wyszłam przed szkołę... dookoła niej jest tylko pustka- biało, nicość. Próbowałam kilkakrotnie coś powiedzieć, mój głos nawet nie wychodził z ust. Pochyliłam się nad "przepaścią" i poczułam jak ktoś mnie popycha. Odwróciłam się i zobaczyłam Melanie z tym samym błyskiem w oku co w tedy, gdy wylała na mnie poncz. Nie zdąrzyłam się niczego złapać, spadłam w nicość- widząc tylko uśmiechniętą Melanię.-------------Jakby z nikąd usłyszałam głos Rozalii, z sekundy na sekundę był coraz głośniejszy. Zrobiło się czarno, a potem zaczęłam otwierać powoli oczy. R: Budzi się! Teraz wszyscy cicho! Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła zapytałam się Rozy co się stało! R: Tak naprawdę nikt tego nie wie! Ja z Leo zabaczyliśmy cię chwiejącą się przy szafkach, wołaliśmy cię, ale ty w jednej sekundzię upadłaś na ziemię. Byłaś wykończona psychicznie, bo coś mówiłaś. L: Potem Roza zaczęła wołać pomoc. Zbiegli się wszyscy. Su: I-I co potem? R: Potem to już wszyscy byli zaangażowani! Su: Ale w co?! W moją możliwą śmierć?!?! Lys: Nie... Byli zaangażowani w zbieranie dla ciebie potrzebnych rzeczy. Upadając rozbiłaś sobię lekko głową i skręciłaś nadgarstek. Su: Co? Ja... I faktycznie miałam zabandażowaną głowę i nadgarstek u lewej ręki-był profesjonalnie usztywniony i zabezpieczony przed brudem i zarazkami.. Su: Nic nie pamiętam. Ostatnie wspomnienie to jak zobaczyłam ciebie i Leo. Potem tylko jakiś głupi sen. R: Jaki se... Nagle ktoś przerwał Rozie wpół zdania... Kas: Ej, mała... nic Ci nie jest? Su: Mała? ...Kastiel! Kas: Nie, ten nudziarz Nataniel. Jasne, że ja. Odwróciłam się do niego i go przytuliłam, ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich. Po tej chwili poczułam jak on też zdecydował się mnie objąć. Nagle ktoś położył mi rękę na łokciu, i zaczął mnie od Kasa odciągać. To był Nataniel (znowu -,-). Poczułam wściekłość i mimo to, że jeszcze nie doszam do siebie zaczęłam krzyczeć na niego. Su: CO TY DO CHOLERY ROBISZ?!?! Nat: Co ja robię? Co ty robisz?! Su: A TO JUŻ NIE TWOJA CHOLERNA SPRAWA!! Znów zachwiała mi się równowaga i znów zaczęłam upadać. Kas: Su! -------- Mam cię. Su: Już mnie puść! Muszę coś wytłumaczyć Natanielowi!! Kas: ... Puścił mnie, był oszołomiony moim zachowaniem. Podeszłam wolnym krokiem do "Blondyna o miodowych oczach". I zacząłam mówić powoli i spokojnie: Su: Dlaczego... w-wcinasz się w moje życie? Nat: Bo ja-ja... Su: Dlaczego?! Nat: Bo...Nie chce, żebyś sobie je zniszczyła! Su: W jaki sposób?! CO?! *Stawałam się coraz bardziej niespokojna* Nat: Po prostu, jesteś osobą mi bliską... Su: Nie.
Nat: Co? Su: Nie... Nie jestem osobą ci bliską. Napewno już nie! Nat: Co? Kas: Co? Lys: Ja się nie dziwie.| Su: Jak możesz tak mówić po tym, jak oskarżałeś mnie o coś co było po prostu śmieszne! Nat: Ja-ja wiem i przepraszam... Su: Przepraszam? Za to się nie gniewam! Wściekła jestem, ponieważ po pierwsze- zgodziłeś się na przyjaźń, a zachowujesz się jak mój chłopak! Po d-d-drugie *tak wściekła, że nie może złozyć słowa* jeśli naprawdę mnie kochasz, powinieneś chyba zaakceptować mój wybór i dać sobie spokój!! Ken: Powiedziałaś "kochasz"? Su: A po Trzecie i Ostatnie. Jak mogł-łeś m-m-i-mi p-powiedzieć, żebym... żebym... Nat: Co? Chyba nic złego nie powiedziałem! Su:NIE PŁAKAŁA, ŻEBYM NIE PŁAKAŁA!!!! BO NIE MAM PO CO!!! CZYLI MYŚLAŁEŚ, ŻE PODESZŁY MI ŁZY DO OCZU TYLKO PO TO ŻEBY CIĘ PRZE-K-k-konać o mojej niewinności? W tej chwili poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, usłyszałam szepty pomiędzy wszystkimi. Rozejrzałam się, dookoła mnie stali wszyscy... Patrząc na mnie z niedowierzaniem. Stanęłam prosto, wytarłam łzy i powiedziałam głośno: Su: Wiem- wiem nikt z was nie pomyślał by, że jestem taka. I wiem, że teraz przez to wydarzenie stracę moich przyjaciół. Po tym zdaniu wyszłam przed szkołę. Byłam już w połowie drogi do bramy, gdy usłyszałam głos Irys. I: Sucrette, nas nigdy nie stracisz! Odwróciłam się, obok Irys stały Kim, Peggy, Rozalia i Violetta. Wszystkie podbiegły do mnie i mnie przytuliły. W ciągu tego zdarzenia wyszeptałam tylko: Dalej Su poszła do domu przebrała się i poszła spać- po jutrze czekało ją jeszcze Ognisko pożegnalne jej klasy!! A i ilustracja jak Su wyglądała na balu. |
Rozdział 2 -Ognisko[]
Część 1 (sie 22, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Śpie.... Śpie.... Nie śpie... Leżałam na kańcie łóżka, moje brązowe włosy niemal dotykały podłogi nie odkurzanej odkąd... nie wiem odkąd. Więc leżałam tak na wpół przytomna i myślałam co się stało na balu. Su: To tak... podsumujmy sobie wszystko. Wzięłam notatnik rozmiarów A4 i zaczęłam szkicować. Su: O co tu w ogóle chodzi?! Ahhhh w życiu nie byłam tak rozdarta! Co mam zrobić, żeby było jak dawniej?!?!?! Titi: Co się dzieje skarbie? Moja ciotka jak zwykle weszła nie pókając do drzwi. Na jej pytanie nie odpowiedziałam nic, tylko lekko drgnęłam. Titi: Co tam trzymasz? Su: Ja? (Nie, Ja!) To tylko taki szkic.( Mój szkic!) Titi: Pokaż go kachana. Su: Nie może raczej n... Zanim dokończyłam zdanie ciocia miała notes w ręce. Patrzyła na niego kilka minut, wymachiwała przy tym palcem i mruczała chwilę pod nosem coś dziwnego. Titi: Susiu, to co tu jest to prawda? Su: Sama nie wiem, ciociu...To wszystko jest takie skąplikowane! Titi: Dlaczego? Su: Ponieważ, gdy pogodzę się z Natanielem, Kastiel będzie znów srogi, bo wybrałam Nata. A Melania ciągle będzie na mnie wściekła, ponieważ "znów oplątam go wokół palca"! Titi: Więc nie gódź się z nim. To pros... Su: NIE! Ja muszę się z nim pogodzić, ale nie chcę z nim być! Titi: To czego ty chcesz?? Żeby rozwiążesz problemy musisz pomyśleć czego ty chcesz, a nie oni. Fałszywi przyjaciele- cię opuszczą, a prawdziwi- zostaną z tobą do końca. W tej chwili pomyślałam o Rozie, Lysanderze, Alexym i może też Leo... To są osoby, które nigdy mnie nie opóściły. Roza... przyszła po mnie gdy wyszłam z balu, gdyby tak pomyśleć Alexy, by pobiegł tuż za nią, potem Armin, gdyby wypadało...A Lysander on zoorganizował w czasie gdy miałam karę masowe przeprosiny... Su: Ja chcę. Chcę pogodzić się z Natem i tym samym ciągle przyjaźnić się z Kasem. Nawet jeśli będzie to mnie dużo kosztowało, dokonam tego na ognisku! Titi: Moja Dziewczyna!........ Teraz zejdź na śniadanie. Su: Dobrze. Zdjęłam pogiętą sukienkę w której spałam, bo nie chciało mi się przebierać. Założyłam czarno-złote spodnie z koronką, złoty- sportowy stanik i szarą sportową bluzkę. Podniosłam się z łóżka i wszystko było rozmazane, pomyślałam i dopadł mnie. Su: Moje okulary! Spadły z komody i leżały pod gazetką. Założyłam je i zeszłam na śniadanie. Nie uczesałam się ani nic... Nie było czasu :D Titi: Co taka roztrzepana jesteś? Su: (Mówiłam) Titi: Dopuki się nie umyjesz nie dostaniesz jedzenia. Su: Dobrze... Ty kradzieju jedzenia. Wstałam od stołu, weszłam do łazięki. Siedziałam tam dobre 15 min, ale wyszłam z kucem i z świeżo umytą twarzą i zębami. Titi: Teraz dostaniesz jeść. Su: Nareszcie! Umieram z głodu! Usiadłam do stołu, na talerzu była jajecznica, bekon i chlepek. No właśnie BYŁA i tu jest problem ;)/. Zjadłam to ze smakiem, wyprostowałam się na krześle i się przeciągałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Su: Ciociu, otworzysz? Titi: Zrobiłam ci śniadanie, ty idź otwórz! Su: Więc tu jest kruczek dołączony do pysznych śniadań. Podeszłam do drzwi, leniwie je otworzyłam i powiedziałam: Su: Dzień Dobry. --: Dobry, można porzyczyć c... Su? Ten głos... To przecież nie możliwe! Uniosłam wzrok wyżej i wykrzyknęłam: Su: Aleks*!! Co ty robisz tutaj? W tym mieście? A: Mój ojciec ma tu biznes i przyjechałem jakieś pół roku temu, ale dopiero teraz przeprowadziliśmy się do tej części miasta. Widać było warto! Su: To... to nie możliwe!! A: Jednak. Su: Wejdziesz? A: Nie mogę, przyszedłem tylko po cukier. Pobiegłam po szklankę cukru i szybko wróciłam, znów zaczęła się rozmowa. A: Dzięki. Ładnie wyg-glądasz. Su: E... dziękuje... A: Spoko! Su: Kiedy się znów zobaczymy? A: Jestem twoim sąsiadem więc dość często, ale jutro mam klasowe ognisko z okazji zakończenia klasy... Nad jeziorem za miastem, jak chcesz to przyjdź! Su: Chętnie! Chwila....chwila.... W OA(z)G? (Ogrodzona Altana z Grillem) A: Tak! Su: Ja, tam mam jutro pożegnanie! Do której szkoły chodzisz? A: Liceum Sportowe Over. Su: NIE. Ja do Amorisa! A: Ale... Su: Wyjdź! A: Co? Dlaczego? Su: Wyjdź!! To przez szkoły! Będzie źle, bardzo źle!
-*Aleks imię podobne do Alexego, ale się różni ;)
Su kazała mu wyjść bo ich szkoły się nienawidzą i znów dojdzie do jakiejś kłótni w czasie obu ognisk. |
Część 2 (sie 24, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Zatrzymałam się na chwile, i powiedziałam. Su: Wystarczy, że powiesz swoim kolegą z "Over", że "Amoris" ma ognisko w tym czasie i miejscu co oni. Potem zobaczysz co się stanie. A: Nie roz... Wypchnęłam go za drzwi i zamknęłam je z hukiem. Pożegnałam się bez cześć, narka czy papa. Oparłam się o drzwi i powolutku zsunęłam się na podłogę. Pomyślałam, że straciłam szansę na ponowną przyjaźń, która z biegiem czasu się rozpadła. Su: Huuuuuh... Titi: Susiu, kto to był? Su: Sąsiad, przyszedł po cukier. Titi zmywa naczynia, więc wyjrzała przez okienko nad zlewem. Potem spojrzała na mnie siedzącą na ziemi i powiedziała do mnie z politowaniem. Titi: Ten chłopak jest bardzo ładny. Dlaczego go nie zaprosiłaś do środka? Su: Wiem, że jest ładny i zapraszałam go do środka, ale nie wszedł, bo... Titi: Spokojnie. Znasz go? To ktoś ze szkoły? Su: Znam go z dawnej szkoły, chodziliśmy razem do podstawówki. Potem kontakty się zerwały. Titi: I co dalej? Su: Jak to w filmach... Znalazł mnie po latach rozłąki. A najgorsze jest to, że chodzi do "Over-a"! Titi: I co z tego? Przecież możecie się przyjaźnić..... Nastała cisza. Słychać tylko stuk talerzy i plusk wody. Ciotka po chwili skończyła zmywać, a ja ciągle siedzę pod drzwiami. Prawdę mówiąc tyłek mnie już boli, więc postanowiłam to powiedzieć. Su: Ciociu! Titi: Co, słonko? Su: Ciociu! Tyłek mnie boli! Pomożesz mi wstać? Titi: Nie, idę wyjąć pranie z pralki. Su: Jesteś wyrodną ciotką! Titi: I nie zapominaj o tym! Powiedziała to i znikła za drzwiami pralni. Musiałam sobie poradzić sama. Na początku zebrałam siły, potem złapałam się za klamkę i spróbowałam się podciągnąć z jękiem bólu. Niestety nie udało mi się... jakieś 3 razy. Za czwartym razem podciągnełam się na klamcę i otworzyłam przypadkowo drzwi, a za nimi stał nie zgadnecie kto... Su: Huh? R: Hej Sucrette, możesz wyjść na miasto? Su: Jasne, Roza. Ciociu! Wychodzę! Titi: Dobrze, ale nie wracaj późno! Su: Ok! To choć. Tylko zamknmęłam za sobą drzwi, a już Roza złapała mnie za rękę i podciągnęła za sobą jak jakieś niewidome dziecko. Su: To... gdzie idziemy? R: To niespodzianka. Su: Wiesz, że nienawidzę niespodzianek. R: Już rozchmurz się! Po tym zdaniu jak gdyby nigdy nic, ucichła... Przechodziłyśmy obok sklepu z ubraniami Leo, potem jeszcze przez skrzyżowanie. Zatrzymałyśmy się obok szkoły, Rozalia podała mi chustę i poprosiła, żebym zawiązała sobie oczy. Jak poprosiła tak zrobiłam, potem zakręciła mną kilka razy i znów gdzieś mnie ciągnęła. Po jakiś 5 min. wkońcu się zatrzymałyśmy. Su: R-roza. Gdzie jesteśmy? R: Za chwileczkę się dowiesz. Su: Zdejmij mi to! R: Już dobrze. Rozalia zdjęła mi chustę z oczu przy czym zrzuciła mi okulary z nosa. Pochyliłam się i je podniosłam nie rozglądając się za bardzo. Podniosłam okulary i zdziwiłam się ponieważ stałam na sztucznej trawie, podniosłam wzrok i zobaczyłam cudną Caffe. Su: K-kto ją założył? R: Nie wiem. Ale ona działa dopiero od kilku dni. Su: Byłaś tu już? R: Tak! Wiesz jakie tam dobre lody amerykańskie sprzedają. Su: Serio? R: No. Su: To może wejdziemy na chwilkę... R: Chętnie. Weszłyśmy wolno do środka i rozglądałyśmy się za kimś znajomym. Wnętrze było olśniewające, takie ciepłe i miłe. Usiadłyśmy z Rozą przy barku i poprosiłyśmy dwa truskawkowe szejki. Rozmawiałyśmy chwilę, a potem ktoś zasłonił mi oczy. --: Zgadnij kto to! Su: Alexy. Ax: Skąd wiedziałaś? Su: Bo tylko ty zasłaniasz mi nie tylko oczy, ale i okulary. Ax: Oh! Muszę zmienić technikę! Alexy usiadł obok mnie obrażony (i był taki przez następne 10 sekund.), a zaraz potem obok Rozalii usiadł Armin. Su: Co wy tu robicie, chłopaki? Ar: Przyszliśmy do twojego baru. Su: Ale on nie jest mój. Nie wiem kto go założył. Ax: Dziwne. R: Właśnie! O są nasze szejki! ---: Razem 9zł. Su: Nie mam kasy! Za szybko mnie wyciągnęłaś z domu i nie wzięłam. R: A ja mam tylko 4,5. Wystarczy na jednego. Ax: Nie martw się Su, Armin zawsze ma jakąś kase. Ar: Co? Ja... Ja, Roza i Alexy zrobiliśmy smutne miny, a po chwili miałam szejka na własność. Napiłam się troche i powiedziałam zachwycona. Su: On jest pyszny! Ar: Jeśli za niego zapłąciłem, muszę dostać połowę. Su: A czemu? Ar: Bo tak. Su: No dobrze. - Barman! Drugą słomkę, proszę! Barman posłusznie jak piesek przyniusł drugą słomkę xD! Włożyłam niebieską słomkę do szejka i powiedziałam wyraźnie i stanowczo do Armina. Su: Ta pomarańczowa jest moja, a ta niebieska twoja. Zrozumiałeś? Ax: Tak zrozumiał, a teraz napijcie się jednocześnie! Zrobie wam zdjęcie. Ar: Nie mam zamiaru! Su: Wymiękasz? R: No dawaj! Nie mów, że się boisz! Po 5 min. namawiania Armina udało się! Armin i ja piliśmy jednego szejka. Alexy zrobił nas sesję zdjęciową. Armin wyglądał jak burak i ja pewnie też. Rozalia tylko siedziała, patrzyła i zatrzymywała śmiech. |
Część 3 (sie 25, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
R: Dobry, pomysł. Zadzwonię do Peg. ... Armin i ja piliśmy tego szejka, myślałam, że on nigdy się nie skończy. Ale w końcu się skończył... uffff... Podniosłam głowę i usłyszałam Roze. R: Su, te zdjęcie bankowo będą w gazetce już jutro! Ar: Co?! Nie, nie pozwalam! Su: Wstydzisz się mnie? -Zapytałam z miną zbitego szczeniaczka. Ar: Nie! Oczywiście, że nie! Alx: No to teraz buziak na zgodę! Ar: Pogieło cię? Su: Nawet, ja wiem, że to dziwne, ale nie zgadzam się! R: No dawaj! Su/Ar: Nie! Alx: Teraz to wyglądacie jak prawdziwa para! R: Armin i Sucrette! Sucrette i Armin!
Gdy Roza śpiewała nasze imiona barman spojrzał na nas i przewrócił się tłukąc kilka szklanek. Ale szybko się podniósł, posprzątał i odszedł, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. R: No proszę! Alx: No co, teraz ty wymiękasz Su? Su: Ja? Nigdy! Alx: To co......? Su: Zrobie to! Tylko obiecaj mi, że nie zrobisz, ani jednego zdjęcia. Alx: Obiecuję! Ar: Nie musisz tego robić! Su: Spokojnie, tylko w policzek. Ar: Ale.... Ale.... No, ok! Zebrałam w sobię odwagę i pocałowałam Armina w policzek. Jezu, ale stres! Nagle *PSTRYK* *FLASH* *DING* Su: Co to było? Ar: Chyba aparat! Su: ALEXY! PROSIŁAM ŻEBYŚ nie robił zdjęć!! Alx: To nie ja! R: To ja! *Pstryk* A to zatytułuję "Czerwone buraczki". Su: Mamy przerąbane. Ar: Chyba tak. Po tym zdaniu zapadła cisza. Wszyscy patrzyliśmy po sobie: poważne miny itp. Nagle Roza wybuchła śmiechem, zaraz potem Alexy, ja i na końcu Armin. Alx: Haha, to t-teraz jesteście parą? Su: Na to wygląda! Ar: Najwyraźniej. R: To teraz zdjęcie grupowe! Su i Armin w środku, a na bokach ja i Alexy. Roza podała aparat barmanowi. On kilka razy próbował zrobić zdjęcie, ale nie udało się! Wkońcu za tam 5 czy 6 zdjęciem- udało się! Znowu zaczeliśmy się śmiać! Można by powiedzieć, że głupawka grupowa! Su: No co, chłopaku, co teraz? Ar: Nie wi... Roza i Alexy umilkli, Armin patrzył się na coś za mną. Nagle poczułam ból w okolicach ramienia i ktoś obrócił mnie na krześle, że prawie spadłam. Moje zdziwienie przerodziło się w ból ręki, a potem w złość. Su: AŁ! Co jest grane?! ---: To dlatego mnie wypchnęłaś? Su: Co? Ja, ktoś ty? ---: Koleś z "Over". Podniosłam wzrok. Zobaczyłam zdenerwowanego Aleksa. Potem usłyszałam jak Roza i Alexy szepczą coś sobie. Postanowiłam coś zrobić. Wstałam i krzyknęłam. Su: Aleks! Co ty wyprawiasz?! A: To dlatego mnie wypchnęłaś z domu?! Bo miałaś randkę! Su: Jaką randkę? Co ty gadasz>? A: A ten czarnowłosy to nie twój chłopak?! Su: Ten czarnowłosy to Armin, Idioto! To była głupawka, tylko zabawa! Ar: Nigdy nie byliśmy parą koleś. Powiedz mu Alexy. Aleks odepchnął mnie, aż się przewróciłam. A: Ktoś Cie pytał o zdanie? Ar: Nie. Ale nie pozwole tak traktować mojej przyjaciółki! Alx: Ja też! R: I ja! A: Tak? A więc>>... Aleks się zamachnął, aby uderzyć. Alexy odepchną Roze od nich. to wszystko było tak szybko. Nie zamierzałam być rzeczą, więc wstałam najszybciej jak mogłam i odepchnęłam chłopaków, ale niestety sama dostałam w brzuch. Su: Aaaaaaaaa. R: Su! Nic ci nie jest? Su: N-n-nie t-tylko *ekhe* t-trochę boli mnie brzuch>. Wszyscy w Cafejce zamarli, było słychać tylko moje jęki. Próbowałam się podnieść, ale bez skutecznie. Wkońcu udało mi się. Ar: Nie ruszaj się, Sucrette. Su: Nie! Mam coś do powiedzenia Aleksowi, tak jak wczoraj Natowi. Alx: *Będzie ostro*. Podeszłam do Aleksa i zaczęłam mówić. Su: *Ekhe* Aleks, powiedz dlaczego tak się zmieniłeś? A: Ja? a ty? Su: Nigdy byś mnie nie popchnął, a co dopiero uderzył. Nigdy też nie byłeś zazdrosny. Kiedyś prędzej ja bym kłóciła o ciebie, niż ty o mnie, a teraz pojawiasz się z nikąd i niszczysz mi życie. Wczoraj spotkałam się z tym samym chamstwem i pogardą do mojej osoby i teraz słuchaj uważnie bo powiem ci coś ważnego... Wzięłam głęboki wdech i: Su: Jutro gdy nasze szkoły się spotkają chciałam zażegnać spór i żebyś mi w tym pomógł-myślałam, że się nie zmieniłeś, że jesteś Aleksem- miłym, fajnym, przyjaznym chłopcem jakim byleś. Ale teraz widzę, że strasznie się pomyliłam, że nie mamy szns na przyjaźń. Więc. Zatrzymałam się na chwilę, cały Cafe się mi przyglądała. Ostatnie słowa powiedziałam najgłośniej jak mogłam. Su: Kiedy moja szkoła "Amoris" i twoja "Over" się spotkają, ja stane po stronie moich przyjaciół. Po tym zdaniu odwróciłam się i wyszłam. Usiadłam dopiero na ławce przed Cafejką. Po chwili wyszła też Roza. R: Wiem, że to straszne stracić przyjaciela. Su: Nie, wcale nie. On nie był moim przyjacielem. R: Jak to? Su: To był mój najlepszy przyjaciel, aż do czasu... R: Ale jak to? Czemu? Su: Ta historia zaczeła się na ognisku pożegnalnym klasy 6a-mojej i jego. I skończy się na ognisku, ale nie tak jakbym tego chciała.
|
Część 4 (sie 25, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: Huh... *Agrrrrrrrr* R: Su! Coś ci jest? Su: Nie. *Kher* Po prostu boli mnie brzuch. R: Powiesz co się stało? Su: Ah.... A więc dobrze. Już miałam zacząć mówić gdy ktoś mi przerwał. Alx: Ja też chce posłuchać. R: A co tak długo robiliście? Alx: Armin pokłócił się z tym Aleksem. Su: CO>!? Alx: Spokojnie. Nie doszło do rękoczynów. Ar: Jakiś rękoczynów? R: Już nie ważne! Su opowiadaj. Ar: Ale co? Alx: Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii !!!!!! Su: ... Wziełam głęboki wdech i zaczełam opowiadać historię o mnie i o Aleksie. Su: Więc było to tak. Aleks był (i pewnie nadal jest) najładniejszym i najbardziej wysportowanym chłopcem w klasie, a może nawet i w szkole. Gdy byliśmy w 6 klasie, nie było takiej klasy 5 lub innych 6 w których najmniej 3 dziewczyny się w nim kochały, ale te zauroczenia były przelotne. Miał dużo fanek tych najbardziej popularnych, a jednak zadawał się z najmniej znanymi w szkole. Mianowice- ze mną, Mają i Kubą. Byliśmy przyjaciółmi, Aleks szybko zrobił z nas popularnych. On i ja byliśmy ci najbardziej lubiani, a Maja i Kuba robili za naszych najlepszych przyjaciół. Mi się to nie podobało, że poniża swojego najlepszego przyjaciela, który od zawsze z nim bbył. R: Czyli gdyby nie on to... Su: To bym nie miała odwagi się wczoraj pokłócić z Natem i dzisiaj z nim. Ar: Jak to? Su: Huuuuuu..... Wszyscy myśleli, że nasza klasa jest najlepsza i w ogóle super. Dzięki nam, a ja chciałam innego życia. To zmieniło się na zawsze na ognisku. Ognisko już na dobre się zaczeło, Aleks coś przeskrobał i go siłą ściągali na to ognisko, bo koniec szkoły to jest coś. Gdy wszedł do altany, spojrzał na mnie, usiadł i ciągle patrzył na mnie. Wtedy już wiedziałam, że to nie on. Podczas "Podchodów" podeszłam do niego i zapytałam się czy jest my żal, że nasza klasa się rozpada. Alx: CO ZA EMOCIJE!!! R/Ar: -,- Alx: Sorry! Mów dalej Su! Su: Wiedział, że ta klasa była dla mnie wszystkim i on mi się podobał, ale i tak powiedział, że ... Mówił że żałuje w ogóle, że był w tej klasie, że ma jej dość. I gdyby go nie sprowadzili na ognisko nigdy by nie przyszedł. Spojrzałam na niego wtedy z nie dowierzaniem, spojrzał na mnie i powiedział z lekkim śmiechem, w gimnazjum nie chciałbym znać nikogo z tej przeklętej klasy. Po tym zdaniu poleciała mi jedna łza z oka- pękało mi serce. Odwróciłam się i podeszłam do grupy, udawałam, że nic się nie stało. Na sam koniec ogniska zaproponował mi zamiast pójścia zwiedzać las z moją najlepszą przyjaciółką i Kubą, mogłam iść z nim na plaże. Kazał mi wybierać między nim, a moimi przyjaciółmi... R: To jest okropne. Przerwałam na chwilę Roza, Alexy i Armin wpatrywali się we mnie zdziwnionym wzrokiem. Zastanowiałam sie dlaczego przez chwilę, potem poczułam znów ból w okolicach gdzie Aleks mnie uderzył. Su: Co się tak patrzycie? Ar: S-s-su leci-i ci krew z ust. Dotknęłam swoich ust-faktycznie leciała z nich strużka krwi. Wytarłam ją i zaczełam dalej opowiadać. Su: Już.... Dalej.... Odpowiedziałam mu, zdaniem którego by się odemnie nie spodziewał. "Ja... Ja wybieram ich. Jeśli nie chcesz znać nikogo z tej klasy w dalszym życiu, to mnie też!" Rzuciłam mu naszyjnik który dla mnie kupił, odwróciłam się i powoli odchodzilam. Gdy złapał mnie za ręke i cicho powiedział, że to co powiedział nie było do mnie... Stałam przez chwilę, potem wyrwałam swoją ręke i odeszłam do Kuby i Mai.... To cała historia. Ar: I co zamierzasz zrobić? Su: Tak jak mówiłam. *ekhe* Podczas ogniska to się zaczęło i podczas ogniska się skończy. *ekhe* R: Su może odprowadze cię do domu. Su: Nie trzeba, poza tym nie masz po drodze. Pójdę z bliźniakami. R: Dobrze. Trzymaj się. Su: Narka. Rozalia odeszła od nas, a ja siedziałam tak na ławce. Alexy usiadł obok mnie, a Armin kucnął przede mną. Zrobił głupią minę, do Alexa, aż się zaczęłam śmiać cicho. Wstaliśmy wszyscy i powoli szliśmy w stronę mojego domu. Po krótkiej chwili Alexy zaczął coś mówić. Alx: Jescze czegoś nie rozumiem. Su: Czego? Alx: Jeśli mu to powiedziałaś, to dlaczego tak napadł na Armina? Su: Podejrzewam, że dlatego, bo jakieś 2 min. po tym jak go wypchnęłam z mojego domu przyszłą Roza. Więc inaczej... 15 min. potym jak go wyprosiłam zobaczył mnie z Arminem jak się przytulamy itp. Znów zapadła cisza. Chłopcy doprowadzili mnie do skrzyrzowania na którym musieliśmy się rozstać. Gdy się pożegnaliśmy, zaczęłam iść niestety sama. Nagle usłyszałam głos Alexego. Alx: Su! Su! Czekaj! Su: Co?!?! Alx: Barman kazał ci przekazać tą kartkę. Po tych słowach Alexy podał mi kartkę i szybko pobiegł spowrotem do Armina. Po strasznie ciągnącej się drodze, weszłam do domu, oznajmiłam ciotce, że jestem zmęczona idę spać. Weszłam do pokoju i wyjęłam z kieszeni kartkę od barmana, na której było napisane: --- --- --- Jeśli chodzisz do Liceum Słodki Amoris i nazywasz się Sucrette --- --- --- --- Zadzwoń pod ten numer: 740 001 004 --- --- --- A dowiesz się, kto założył tą Caffe, dla Ciebie. Numer wydał mi się znajomy. Po przeczytaniu wzięłam do ręki telefon i wpisałam numer. Su: Jest sygnał. --: Halo? Su: E... Witam... Do kogo się do dzwoniłam? --: Do Nataniela *******. Zamarłam, bo ... Nataniel? Mówiłam mu już, że nie będzie żadnych nas, a on? --: Halo? Jest tam kto? Su: ... ( Dlaczego mi to zrobił?) --: Pewnie pomyłka. *BIB* *BIB* *BIB* *BIB* Upuściłam mój nowy telefon, padłam na łóżko i nic nie myślałam. Nie wiedziałam co. |
Część 5 (sie 27, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Wtedy uświadomiłam sobie, że moimi prawdziwimi przyjaciółmi są Armin, Alexy, Roza i Lysander. Wiedziałam to już wcześniej, ale teraz mam pewność... Nagle wszystko znikło i otworzyłam oczy. Su: Co? ... Ehh... Oni to moi przyjaciele... Podniosłam się i usiadłam na kancie łóżka. Myślałam o nich i przyszła mi do głowy dziwna myśl. Su: Ah! Jeśli to moi przyjaciele, historia może się powtórzyć! Ponieważ jeśli Aleks wrócił, wszystko może się zdarzyć! Nie mogę do tego dopuścić. Zamyśliłam się na chwile, a potem dodałam stanowczo... Su: I muszę przestać gadać do siebie! Wstałam i poszłam do łazienki się uczesać. Gdy już skończyłam zaczęło burczeć mi w brzuchu... Su: Ciekawe która godzina...? Weszłam do pokoju, podniosłam telefon i zobaczyłam na telefonie godzinę 13.47. W następnej sekundzie pokazało mi się powiadomienie, że numer 740 001004 próbował się ze mną połączyć 10 razy. Zignorowałam to, a i sms od Rozy i Alexego. R:: Hej Su! Wszystko z tobą w porządku, po tym wszystkim? Alx:: Susiu, jak się czujesz? Su: (Oooo... Jak słodko, do Rozy- Wyszstko w porządku ;). Do Alexego- Dobrze :).) Odłożyłam telefon i podeszłam do okna, był naprawdę ładny dzień. Mój sąsiad po jednej stronie właśnie wychodził pielić ogródek, a sąsiad po drugiej stronie(Tata Aleksa) bawił się z młodszą córeczką. Nagle z tamtego domu wyszedł Aleks i odrazu spojrzał w moje okno... Jakby wiedział, że tu jestem, uśmiechnął się tylko lekko-przepraszająco i mi pomachał. Stałam tam przez chwilę i odeszłam, udawają, że go nie zauważyłam. Znów usłyszałam burczenie mojego brzucha, więc postanowiłam zejść na obiad i w samą porę... Ciotka Titi miała mnie właśnie budzić na pyszny obiadek. Su: Co na obiad? Titi: Wróciłaś dziś trochę nieswoja, więc postanowiłam zrobić dwu daniowy obiad... Na pierwsze pomidorówka z przepisu twojej babci, a na drugia schabowy, ziemniaki i buraczki od tej samej babci! Su: Można powiedzieć, że babciny obiadek! Titi: Nie przesadzaj... Su: To ja może nak... Dzwonek do drzwi przerwał mi w połowie zdania. Su: Otworze. Podeszłam do drzwi, moja ręka zbliżała się do klamki. Modliłam się żeby to nie był Aleks, złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, ku mojemu zdziwieniu za nimi stał Armin. Ar: Cześć, Su! Su: Cześć...? Co tu robisz? Ar: Alexy wysłał sms-a, a mi kazał do ciebie przyjść. Su: Aaaa... Ar: To, wszystko w porządku? Su: (Był trochę czarwony) Tak, wejdziesz? Ar: Nie, ja już pójdę. Nagle znikąd pojawiła cię Ciotka Titi. Przyjrzała się Arminowi i powiedziała jak gdyby nigdy nic. Titi: Su, zaproś kolegę do domu! Ar: Zapraszała, ale ja już wracał... Titi: Nonsens, wchodź młodzieńcze. Właśnie podawałam obiad. Su: Ale napewno nie starczy. Broniłam się ostatnimi argumętami, Titi: Sucrette, przecież zawsze robię więcej, na wypadek odwiedzin kogoś znajomego i dziś to się opłaciło. Su: Racja... To Armin zjesz z nami? Ar: Jeśli tak to wygląda to z chęcią coś zjem. Titi: Świetnie! Już nakrywam do stołu. I ciotka znikła tak szybko jak się pojawiła. Armin wszedł, zdjął buty i stanął, bo nie wiedział co dalej. Zauważyłam to i zaprowadziłam go do kuchni, wszystko było już zrobione, wystarczyło tylko usiąść, zjeść i podziękować. Su: Lubisz pomidorówkę? Ar: No. Su: A buraczki i schabowe. Ar: Ta... Su: To dobrze. Usiedliśmy i zaczeliśmy jeść, obiad przebiegał w ciszy. Nagle ciotka zapytala o coś Armina. Titi: Więc, jesteś chłopakiem, Su? Su: Co? Zarumienił się i prawie udusił łyżką zupy. Su: Nie, ciociu! Skąd taki pomysł? Titi: Ponieważ o 13 nie wiem chyba 30. Przyszła do ciebie Rozalia i kazała ci przekazać zdjęcia, ale już nie weszła do domu, bo nie chciała cię budzić. Armin i ja patrzyliśmy po sobie, oboje widocznie wiedzieliśmy, że ciotka obejrzała dokładnie wszystkie zdjęcia. Pierwszy odezwał się Armin, a zaraz po nim ja. Ar: Przepraszam, Panią... Titi: Mów do mnie Titi, chłopczę. (Su: Oh God Why?!?!?!) Ar: Dobrze. Więc Titi, czy obejrzałaś te zdjęcia? Su: Właśnie "Titi" czy widziałaś te zdjęcia? |
Część 6 (sie 29, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: No, cóż... kazałaś na siebie mówić Titi, a ja jestem grzeczną dziewczynką/. Przygadałam Cioci i widocznie rozbawiłam Armina. Ale mój tryjumf długo nie trwał... Titi: Naprawdę jesteś taka grzeczna? Więc umyjesz talerze, po obiedzie. Teraz Armin śmiał się ze mnie, nie rozumiem, przecież stała mi się wielka przywda. Ar: Ale proszę Pa... Titi: ... Titi... Ar: Eh... Proszę, Titi? Su ma obandażowany nadgarstek, nie może zmywać. Titi: Więc jej pomożesz... Su: Armin.... Ar: -......- Ale czy widziałaś te zdjęcia? Titi: Tylko to jedno z wierzchu, na któr... Su: Już nie trzeba Ciociu! Dalsza część obiadu przebiegła w ciszy, może z wyjątkiem chwili, gdy Armin zaczął się sprzeczać ze mną na temat "Simsy 4- już w 2014/15 r.". Potem już tylko pozmywaliśmy, jakoś się udało ;D, potem wyszliśmy na balkon i usiedliśmy na leżakach ustawionych obok siebie. Podsumowując Armin siedział u mnie 3 godziny, a miał zostać tylko na obiad. Sam też sobie to uświadomił, nie długo po mnie. Ar: Su... Su: Hm? Ar: Jesteśmy przyjaciółmi? Aż się podniosłam z leżaka, teraz tylko na nim siedziałam. Myślałam chwilę w ciszy,a potem powiedziałam. Su: A jak myślisz?- powiedziałam szczerząc się do niego. Ar: Że tak. Su: Bingo! Myśle, że jesteś jednym z moim najlepszych przyjaciół. Armin także usiadł i troche zawstydzony spojrzał i powiedział łagodnie. Ar: Z... Z Aleksem też tak było? Su: ... Nie, tak, nie... Nie wiem! Ar: To jak? Su: Chyba nie. Jesteś inny, zawsze masz czas i z tobą się świetnie dogaduję. Ar: Hah, to ja już chyba zmykam. Armin wstał i ja też, staliśmy tak naprzeciwko siebie. Armin nastawił ramię, a ja za nie złapałam i odprowadziłam go do drzwi, jak wielmorznego pana. Porzegnaliśmy się, a ja odrazu po tym wskoczyłam na kanapę i włączyłam telewizor. Ciotka Titi wyszła, więc siedziałam sama. Po obejrzeniu kilku seriali spojrzałam na zegarek. 21.20. Su: No coż! Teraz do łóżka. Wyłączyłam telewizor, poszłam do kuchni się czegoś napić. Ciotka Titi wróciła tak cicho, że nawet nie zauważyłam. Przechodząc obok niej głośno wzięłam wdech. Su: Hmmmm.... Titi: Dobranoc, Susiu. Su: Dlaczego akurat "DobraNoc", a nie "NocDobra"? Titi: Oh... Już dobranoc. Su: Dobra... Noc... Wyszłam z kuchni, weszłam na piętro i do pokoju. Przebrałam się w piżame i walnęłam (dosłownie) o łóżko. Poszłam spokojnie spać. A i odłożyłam okulary na komodę. Nagle usnęłam... i obudziłam się o rano. Podniosłam głowę i spojrzałam na telefon. Su: 5.44 Rano. Dlaczego tak wcześnie! Nagle w telefonie włączył się budzik, było napisane... "5.45. Ostatni dzień nauki." Su: Racja... Dziś sprzątamy klasy i różne ogłoszenia. A wieczorem ognisko z "Overami". Głos z dołu: SU! WSTAWAJ!! DZIŚ PIERWSZY WRZESIEŃ! Su: What?! Głos z dołu: ŻART! ALE NA POWAŻNIE, WSTAWAJ!! Su: Oh God... Wstałam znów i założyłam czerwoną koszulę, czarne rybaczki i czerwone spinki. Su: Ciociu dziś nie jem śniadania! Wezmę tylko kanapkę, najem się na ognisku. Titi: Dobrze. Włożylam czerwone baleriny z kokardą i wyszłam. |
Część 7 (sie 29, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: Zaraz... Zaraz która to godzina? Na telefonie była godzina 6.10. Gdy zobaczyłam tą wczesną godzinę, prawie się załamałam. Przesunęłam się troche w strone ściany, aby nie zastawiać drzwi i włączyłam jakąś muzykę. Pierwsza na playliście - Avril L. "Wish You, Were Here". ok. no to sluchamy. Teraz siedziałam przed szkołą z zamkniętymi oczami i słuchałam muzyki. Po kilku minutach ktoś mi wyrwał jedną słuchawkę z ucha i krzyknął: ---: WSTAWAJ LENIU! Su: Aaaa! Moje ucho! Otworzyłam oczy, przedemną stał szczerzący się Alexy i nieco z tyłu zdziwiony Armin. Ar: Długo już tu siedzisz? Su: Co nie! Siedze tu od... *spojrzałam na telefon- 7.23.* Od... Godziny i 13 min. Alx: Musisz kochać szkołę. Su: Haha! Ale kawał. Pomóżcie mi wstać! Przez chwilę patrzyli jak się siłuję z grawitacją, a potem mi pomogli. Weszliśmy do szkoły, wszystkie klasy były otwarte na oścież. Powoli szliśmy przez korytarz i zaglądaliśmy po kolei do wszystkich klas. Byliśmy już na końcu korytarza gdy sobie coś uświadomiłam. Su: Ale my chyba mieliśmy się zbierać w sali A. Ar: Też racja. Chłopcy zawrócili, a ja zaraz za nimi. Znów przeszliśmy przez korytarz tylko tym razem skręciliśmy do sali A. Gdy weszliśmy natychmiastowo podbiegła do mnie Peg i Roza. P: Su! Jesteś na pierwszej stronie, gazetki która trafi do księgi pamięci szkoły. Amber chciała się na nią dostać od zawsze, a ty raz i dwa i są o tobie 2 ogromne artykuły! Su: Nie rozumiem! Jakie artykuły? R: Ah! Ten z Balu jest mniejszy tylko o kilka zdań, a ten z Caffe jest całkiem długi! Su: Z Caffe? Peg napisałaś coś o "Overze"? P: Tak... Wszyscy już wiedzą i czekają jak im to wszystko opiszesz w szczegółach. Su: No dobra... Rozejrzałam się po klasie i faktycznie wszyscy nie wyłączając Nata i Kasa czekali na wyjaśnienia całego zajścia. Więc, usiadłam na ławce, wszyscy obsiedli mnie na około i dali znak żebym zaczynała. Su: Więc to było tak... Zaczęłam opowiadać, początkowo historia Caffe i dawnego przyjaciela nie była sensacyjna... Dopiero później zaczeli się wsłuchiwać. Opowiedziałam najpierw co się działo w Caffe potem o ognisku, nawet o moim zwariowanym śnie z wyblakłymi wspomnieniami. Gdy skończyłam opowiadać Kentin spojrzał na mnie z nie dowierzaniem. Ken: A-A-aleks jest w m-mieście? Su: Tak. Nasz stary kolega. Ken: Raczej postrach wszystkich z okularami. Su: Ekhę! Ja noszę okulary... chwila ty się go boisz? Ken: Skąd! Teraz już nie! Przekomarzałam się z Kenem, gdy ktoś nam przerwał. Kas: Nie rozumiem, jak mógł cię tak uderzyć. Su: Nie chciał uderzyć mnie, tylko Armina. I: To straszne! M: Nie tak bardzo... Widocznie musiał czymś zasłużyć... Kas: Nie wiem jak wy chłopaki, ale ja mam zamiar dać lekcję temu chłystkowi, że dziewczyn z Amorisa nie można tak traktować. Ken: A poza tym zajeli nam OA(z)G! Za to też zapłacą. Po tym zdaniu do klasy weszła dyrektorka. Ogłosiła, że zaczynamy sprzątanie, ja byłam wyznaczona do różnych papierów, bo miałam ten nadgarstek, ale prawdę mówiąc już było w porządku, kto by pomyślał. Nie był zwichnięty tylko po prostu miałam na nim wielkiego śińca i daltego tak strasznie bolał. Czas szybko zleciał, raz spoglądałam na Kastiela, a raz na Nataniela. Zamyśliłam się przy tych papierach i zanim się spostrzeglam zadzwonił ostatni dzwonek. Dyra: Nie zapomnijcie o ognisku dzisiaj o 17.30 zaczynamy. A jutro o 9.30 koniec roku. Wszyscy: DOBRZE! DOWIEDZENIA! Dyra: *Peggy możesz mi dać tą gazetkę bo... Wyszłam z klasy, przed nią stał Kas, a Amber coś mu tam gadała. Nataniel, a Melania robiła słodkie oczka. Alexy, który rozmawiał z Violą po przyjacielsku (Oj biedna Viola.) Szukałam Lysa wzrokiem, ale zauważyłam tylko stojącego obok Alexego ,Armina. Więc podeszłam i zaczęłam rozmowę glupim zwrotem. Su: Nie sądzisz, że ten korytarz zamienił się w sale randkową? Ar: No troche... Wszyscy stoją parami. Su: Jak w Simsach. Ar: ??? Su: No co ostatnio grałam na kompie, bo mi się nudziło. Ar: :-) Su: To co widzimy się o 17 na skrzyżowaniu? Ar: Jasne. -Odeszłam od Armina i natychmiast dopadła go Irys. Su: (LOL) Wyszłam ze szkoły Lysander stał przed bramą oblężony przez Ninę. (OH GOD, WHY?) Nie myśląc podeszłam do nich i powiedziałam tylko Lysowi do ucha. Su: Dzięki, że jesteś takim wspaniałym przyjacielem. - i odsunęłam się/. Odpowiedział rumieńcem i dość szerokim uśmiechem... W tej chwili Nina się wściekła, a ja tylko zasalutowałam Lysowi dwoma palcami na znak porzegnania. Dość szybko doszłam do domu. Dzień minął szybko, zanim się spostrzegłam była 16.30. Więc szybko się przebrałam i wyszłam na skrzyżowanie... Spojrzałam na telefon- 16.45. Su: Ale ten dzień szybko minął... To koniec tego rozdziału. Więcej znajdziecie w następnych częściach! P.S Tak wyglądała Sucrette ostatniego dnia szkoły. |
Rozdział 3 -Prawdziwa Ja[]
Część 1 (sie 29, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Alx: Cześć, Su! Su: Cześć. Gdzie Armin? Nagle moje oczy zobaczyły ciemność. Uśmiechnęłam się i powiedziałam "Armin", a głos mi odmówił. Zdziwiłam się i zdjęłam ręce z oczu... i zobaczyłam znów tą samą przestraszoną minę Alexego. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Su: Aleks... A: Su, ja. Su: Nie! Nie chce cię słuchać! A: Ale Su proszę Cię! Złapał mnie mocno za ramię, ale zignorowałam to. Su: Nie! ... Alexy za ile zjawi się Armin? Alx: Już powinien być, zawrócił przed chwilą po coś. A:Co? Ten chłoptaś z Caffe? Su: Odczep się! A: Co ja ci zrobiłem? Przecież chcę uratować naszą przyjaźń! Spuściłam głowę na chwilę i dławiłam łzy... Nagle wyrwałam się z uścisku i powiedziałam z łzami: Su: Przyjaźń? Nie ma żadnej przyjaźni!! Zniszczyłeś ją dawno temu! Krzyknęłam do niego i cofnęłam się kilka kroków. Su: Alexy trzymaj mnie, bo nie wytrzymam. Alx: Dobrze. Złapał mnie za jedną rękę i w talii, a ja powoli się uspokajałam. A: I takich masz przyjaciół... Każdy tylko patrzy, aby cię poprzytulać. Su: Jesteś nienormalny?!?! Alx: Odbija ci chłopie? A: Mówię co widzę... Teraz wiem, że nasza przyjaźń nie była taka mocna, a ja zawsze chciałem się z tobą tylko umówić. Su: What? Umówić? Prędzej bym się z Kentinem pocałowała>. A: Kentinem? Eh, z tym pacanem, w garnku na głowie? Su: Teraz jest wyższy od ciebie, ładniejszy i napewno bardziej rozgarnięty. A: Ale i tak odbuduję naszę przyj... S: CO TY MASZ Z TĄ PRZYJAŹNIĄ?! Nie naprawisz jej!! Ona już dawno nie istnieje!!! Spóścilam głowę w dół i czułam ból. A: Ale nie wiesz jaką przyjkrość mi sprawiasz... - Tym zdaniem walnął mnie jak deską. Su: CO? NAWET NIE WIESZ JAK MI TRUDNO BYŁO TO POWIEDZIEĆ!! JAK CZUŁAM SIĘ PRZEZ TE-e-e lata. Gdy byłeś popularny, a mną się tylko bawiłeś... Upadłam na kolana, nagle usłyszałam głos Armina. Podniosłam głowę i zobaczyłam go biegnącego w naszą stronę. Wstałam na równe nogi, a Alexy mi pomógł. Gdy dobiegł do nas Armin, natychmiastowo się do niego przytuliłam. Nie patrzyłam na Aleksa już mnie nie obchodził. Su: *Hlip* I teraz widzisz Aleks. Ja czułam się tak samo... Aleks odszedł z żałobną miną. Ar: Chusteczkę? Su: Skąd ty...? Ar: Alexy mówił, że się przydadzą. Alx: To co idziemy? Su: Jasne! Ożywilam się momętalnie. Wzięłam Alexego pod ramię i tak szliśmy, zaraz obok szedł Armin. Alexy odwracał co chwilę głowę w stronę Armina, aż w końcu z tym też szłam pod rączke/. Szliśmy tak razem, a po drodze spotykaliśmy kolejnych uczniow naszej klasy. Ale niestety Alexy zobaczył jakiś sprzęt i wszedł do sklepu na 10 min. Potem szliśmy już normalnie i śmialiśmy się z czegoś co chwilę. Po jakiś 20 min.(Doszliśmo o 17.20.) drogi doszliśmy do wyznaczonego miejsca. To co tam zobaczyliśmy nie było najmilszym widokiem. Ar: Co tu się dzieje?! Kas: Naprawdę chcesz wiedzieć? Naprzeciwko nas stała Altana, a w niej stał Kas, Lys i Kentin po prawej. Oraz Aleks, jakiś1 koleś i Dakota(?!?!). A z resztą po prawym boku Altany stała moja szkoła "Amoris", a po lewje ci z "Over". Chlopcy w Altenie byli troche poobijani. Poczułam, że znow muszę coś zrobić, bo Kastiel i Aleks zaczeli się bić. Natychmiast zerwałam się z miejsca i stanęłam pomiędzy nimi- wiedziałam, że żaden mnie nie uderzy. |
Część 2 (sie 30, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Stałam tak pomiędzy nim i powili przyglądałam się wszystkim zgromadzonym. Z Aleksem nie był wcale Dajkota (Dake) Tylko jakiś bardzo podobny chłopak, tego drugiego nie znam- ale byli nieźle poturbowani. Potem spojrzałam na moich chłopców. Lys był poobijany, Kentin miał podartą koszulę, a Kas... Jak to Kas. Su: Co wy wyprawiacie? Kas: A jak myślisz, mała? Obiecałem coś dzisiaj i wyjątkowo obietnicy dotrzymam. Strzeliło mi jak z pistoletu w głowę. Chodziło mu o zemstę, za to, że wczoraj Aleks mnie uderzył. Ale to niw w stylu Kasa zaczynać takie bójki, ciekawe co przeskrobał. Później się dowiem... Su: Macie przestać! A: Bo co? Uderzysz mnie... kujonko?
Wyprostowałam się i odwróciłam w stronę Aleksa. Powiedział to tak pewnie, że byłam ciekawa co planuje. Znów zaczęły mnie brać nerwy tylko tym razem nie zamierzałam krzyczeć, ani płakać. Su: Coś ty do mnie powiedział? A: Przeliterować? Su: Nie musisz, wiem jaki to dla ciebie wysiłek. *Wszyscy : Ooooooo....* A: Tak... Kujon... Zawsze najlepsza w klasie, taka 'Idealna'... Nigdy nie potrafiłaś się bić, zawsze uciekałaś. Głęboki wdech: Su: Naprawdę? Szybko się zamachnęłam i przyłożyłam mu sierpowego, potem podciełam mu nogi, a jak już leżał stanęłam trujumfalnie na nim jedną nogą. Su: Może i zawsze uciekałam od przemocy, ale umialam i umiem się bić. Rozejrzałam się. Wszyscy z mojej klasy, mieli przelotne napady zdziwnienia i dość trwałe uśmiechy. Ci z Overa (nie tylko chłopcy) patrzyli na mnie jak na jakąś kosmitkę. Nagle podbiegł do mnie Alexy i podniósł wysoko moją rękę krzycząc przy tym: Alx: NASZ TERMINATOR, NIE UGIĘTA POGROMCZYNI.... SUCRETTE!!! Nagle Rozalia zaczęła klaskać i skakać, a zaraz za nią wszyscy z mojej klasy. Ja zdjęłam nogę z Aleksa i odeszłam. Kastiel i Ken podnieśli mnie. A ja się przytuliłam do Kasa oby nie spaść.Nagle Aleks się podniósł i powiedział ciągle tak samo pewnie jak przedtem. A: Ale wiesz, że przytulasz kompletnego idiotę, kretyna i ... Su: Kastiela? Spokojnie wiem! A: Chodziło mi o co innego. Wszystkim zżedła mina, chłopcy odstawili mnie na ziemię. Jakbym o czymś nie wiedziała. Spojrzałam kolejno na Lysa, Kentina, Aleksa i na końcu na Kasa. Su: Co. Co zrobiłeś? Kas: Ja... Lys: Powiedz jej, lepiej żeby dowiedziała się od ciebie... Kastiel spojrzał na mnie przepraszająco, odetchnął i powiedział: Kas: Może ci to złamać serce, ale... Su: Ale....? Kas: Ale zakład to zakład... Teraz w tej chwili, chcę abyś wybrała pomiędzy nami. Chwilowo nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili Roza weszła do altany i mnie oświeciła. R: Kas, Aleks, Ken i Nat...Eh... Założyli się którego z nich wybierzesz. Su: Chwila' Pomimo tego, że opowiedziałam im całą historię? Kas: Heh... O to chodziło! Ten chłystek myślał, że tym razem wybierzesz jego. Odeszłam od Rozy i stanęłam na środku altany. Rozejrzałam się za Alexym, Arminem i Lysanderm. Oni stali z boku, wśród dziweczyn. Spojrzałam na Aleksa i powiedziałam. Su: Ja- to nie tak miało się potoczyć, Aleks. Cały czas myślałam o tobie jak o straconym przyjacielu, ale teraz wiem, że mam jeszcze przyjaciela... Ale już nie w tobie. Spójrz ty się bijesz o przyjaźń, a wszystkie dziewczyny z twojej klasy wzdychają do ciebie- zresztą nie pierwsze raz. Teraz odwróciłam się do moich chlopców i przytuliłam kolejno każego mówiąc. Su: Wy jestesteście moimi przyjaciółmi jak mogłabym wybierać między wami? Znów wrócilam na swoje miejsce na środku, zebrałam w sobie odwagę i głośno powiedziałam. Su: Nie Wybieram Żadnego z Was, Ponieważ Wiecie, Co Czuje. A Jednak Każecie Mi Wybierać! Opuściłam głowę i zamknęlam oczy... Powiedzialam tylko przepraszam. Dookoła słyszałam tylko ogólne znaki zdziwnienia. |
Część 3 (wrz 2, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Su: Przestań. A: Może naprawdę jesteś zwykłą grzeczną dziewczynką... G- Podniosłam głowę i doskoczyłam do Aleksa. Su: Nie nazywaj mnie tymi słowami, już od dawna nikt mnie tak nie nazywał. A: Dlaczego? Moja mała. Kas: Nie masz prawa tak do niej mówić. -Warknął z nożami w oczach. Su: Już dawno nie jestem małą dziewczynką. A: Jednak. Aleks odszedł ode mnie wolnymi krokami podszedł do barierki i zaczął nucić i potem śpiewać... A: Good Little Girl... You ... Chciał mi dopiec, wiedział, że lubiłam taką kreskówke, ale żeby do tego stopnia. No trudno trzeba było mu odpowiedzieć tym samym. Su: Ładny głosik, kiedy przejdziesz mutacje? Wszyscy: Ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo| A: Łał cięty język... Good Girl. Su: Tak ze mną pogrwyasz? Nie nazywaj mnie tak, może i kiedyś... A: A teraz? Su: Bad Little Boy... Mały chłopczyna. A: Hhhhhh... Wyraźnie też go to zabolało. Z nie wyjaśnienego powodu, nienawidziliśmy tych przezwisk. Tak jak niektórzy nie lubą jak nazywa się ich po nazwisku. Ale widocznie mnie to bardziej raziło, niż jego. A: To co Good Girl, miałaś kontakt ze swoimi Przyjaciołmi? Su: Ja... ja... Ken: Tak, ze mną. Kentin wbiegł pomiędzy nas, Aleks się go wyraźnie wypłoszył. Bo patrzył na niego dziwnym wzrokiem. Po kilku chwilach odezwał się. A: Ken! Jak się zmieniłeś! Ken: Ty też, ale nie wyglądem. A: ... O co chodzi>? Su: Już o nic. Wyszłam podbuzowana z altany i podążałam w stronę Rozalii, gdy usłyszałam. A: Wiesz jednak dam ci jeszcze jedną sznsę na moją dziewczynę. Osłupiałam... Rozalia doszła do mnie i chciała mnie ruszyć, ale ja jak słup stałam. Było zupełnie cicho- widać, że nie tylko jak osłupiałam. Było tylko słychać jak Aleks schodził po schodach Altany. Doszedł do mnie, stałam do niego tyłem, złapał mnie za ramiona i powiedział mi do ucha. A: To co... Dam ci drugą szansę, zgadzasz się? Su: ... Czyłam jak krew dopływa mi do głowy. Su: Nie.- Powiedziałam to tak cicho, że sama się ledwo usłyszałam. A: Co? Su: Powiedziałam Nie! Odepchnęłam go od siebie. A: Co ty wyprawiasz? Su: Podobno Good Girl, czasem dostaje rogów. A: O co ci chodzi? Su: ... O co? ... NIE, ZGADZAM SIĘ! JAK MIAŁABYM SIĘ Z KIMŚ SPOTYKAĆ TO TYLKO Z ---- Zanim powiedziałam to imię, ugryzłam się w język. Ciągle nie podnosiłam głowy. A: Wiesz, co. Poddaje się! Mam cię dość! Wracam zpowrotem do rodzinnego miasta. Su: Nie! Odwróciłam się do niego i podnioslam wysoko głowę. Krzyknęłam mimowolnie. Jakgdyby chciałam podświadomie się z nim pogodzić, ale musialam to zlawczyć. Su: To znaczy idź. Ja... ja mam cię gdzieś. I znów stałam do niego tyłem, gumka z włosow mi się lekko zsunęła i włosy z grzywki przykrywały mi twarz. Czułam na sobie wszystkie spojrzenia. Najbardziej bolały trzy spojrzenia. Kastiela, Aleksa i Armina. Co miałam powiedzieć? Czułam coraz bardziej na sobie te wyrazy twarzy i różne rzeczy które teraz sobie o mnie myśleli- wszyscy. Wkońcu nie wytrzymałam i pobiegłam do pobliskiej plaży. Tak, zdjęłam buty i usiadłam na piasku ze stopami w wodzie. W jednej chwili płakałam, a w drugiej ktoś wytarł mi łze palcem. ---: No co jest? Taki masz ladny uśmiech, a jednak wolisz płakać |
Część 4 (wrz 7, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Ten ktoś usiadł obok mnie, nie podnosiłam głowy, więc nie wiedziałam kto to jest... Siedzieliśmy w ciszy, nie płakałam-po prostu siedziałam z głową w kolanach i patrzyłam w wodę. -: Płacz nie zawsze jest łatwieszy. Nie raz uśmiech jest idealnym wyjściem. Su: Możesz jaśniej? -: Chodzi mi o to, że im więcej płączesz tym bardziej jesteś zdołowana... Ale za kilka dni, czy może nawet tygodni, będziesz się śmiała z tej sytułacji. Su: I co mam zrobić? Zadawałam mu jak najwięcej pytań, ale i tak nie mogłam rozkminić, kto to jest. Wsłuchiwałam się w jego głos, ale niestety nie wiem kto to jest. -: Najlepiej podnieść swoją głowę otrzeć twoje piękne blękitne oczy i założyć okulary które leżą na piasku. A jak chcesz zrobie ci warkocza. Oczywiście jeśli chcesz. Su: Dobrze, ale warkocza nie chce. Nie poznałam głosu, pewnie przez to, że jestem roztargniona. Ale z tego co powiedział, wynika, że mu się podobam i że jest miły, przyjacielski i bardzo mnie lubi... No cóż to może być tylko Nataniel, ale tak szybko się z tym pogodził? Su: Dzięki za wszystko Nat... -: Nie jestem Nataniel. Su: Co? Podniosłam głowę, a obok mnie siedział chłopak którego się nie spodziewałam. Zdziwiłam się ogromnie. Su: A-Armin? Ar: A kogo się spodziewałaś? Su: Bo ty mówiłeś te rzeczy, tak jakbym ci się podobała... A tak nie jest. Prawda? Ar: Jesteśmy Najlepszymi Przyjaciółmi i nigdy bym cię nie okłamał. Su: ... Odwrócił sie odemnie i spojrzał na słońce. Ar: Nie wiem co myśleć. Gdy jestem z tobą w jednej chwili jesteś jak moja siostra... a w drugiej chcę... Su: Nie musisz kończyć. Ja wiem co czujesz... Może na początku, byłam... eghę... W Kastielu, ale to się zmieniło i ty też byłeś dla mnie jak brat. Ar: Byłem? Su: Teraz jesteś jak... nie wiem chłopak? Ar: Jakby nie patrzeć jestem chłopakiem. Ale i tak wiem o co ci chodzi. Su: I wiesz, troche trudno mi nawet o tym myśleć, bo ty? Mój najlepszy przyjaciel, mój "brat"? Ar: Ta... Mam tak samo, bo ty? Moja najlepsza przyjaciółka! Moja "siostrunia"? Su: Nie przesadzaj. Ar: Spoko. Su: To co, wracamy? Ar: Zaczekajmy jak wszyscy się uspokoją... Zostaliśmy na plaży do czasu, aż słońce zaszło. Rozmawialiśmy w szczegulności o grach, moich ulubionych i jego też. Po pół godziny usłyszeliśmy głos Lysa i gitarę elektryczną. Postanowiliśmy wstać i iść sprawdzić co się dzieje... Na miejscu zastał nas bardzo przyjemny widok. Altana była oświetlona- były na niej lampiony, na drzewach wkoło ogrodzenia i na odrodzeniu były powieszone małe lampiony, a w środku lampeczki. Gdy przechodziliśmy blisko altany na której śpiewał Lys dopadła nas Rozalia i Irys. R: Su! Dziękuje! Su: Za co? Irys: Za to, że dzięki tobie nasze klasy się pogodziły! Spójrz tam. Irys pokazała mi palcem dość dużą grupkę ludzi. Tam tańczyły dziewczyny i chłopaki z obu klas. To wyglądało bardzo fajnie! Nawet Alexy dobrze się bawił i najlepsze jest to, że tańczył z dziewczynami. Patrzyłam się na wszystkich po kolei, gdy Alexy mnie zauważył i wybiegł z grupki dość ładnych dziewczyn. Alx: Su! Gdzie tak długo byłaś? Martwiłem się jak cholera! Podniósł mnie. Trzymał mnie w górze i miał wyprostowane ręce. Nie wiedziałam, że jest aż taki silny! Ar: Była ze mną. Alx: Nie zauważyłem, żebyś zniknął. Ar: Dzięki bracie... Su: Alexy od kiedy jesteś taki silny? Alx: Od zawsze, tylko po mnie tego nie widać. A i ty jesteś strasznie lekka. Su: Ok, Ok! Ale odstaw mnie już! Twoje koleżanki są zazdrosne! Rozejrzał się z zdziwioną miną. Alx: Które? Su: Te z którymi tańczyłeś. Opuścił mnie na ziemię, ale ciągle przytulał i nie chciał puścić. Odwrócił się i spojrzał na kilka dziewczyn stojących ze złośliwymi minami- patrzących się na nas... Alexy jak gdyby nigdy nic pomachał im z tym swoim wyszczeżem. Alx: To nie koleżanki to znajome. Su: Ahaaaaaaaa... Powiedziałam to z sarkazmem. Że aż Rozalia i Irys się zaśmiały. Alx: Przecież wiesz, że jestem homo. Odkleił się odemnie. Su: Wiem. *Cmok* Dlatego mogę cię pocałować w policzek i nikt nie weźmie nas za pare. To było dość dziwne, Alexy tylko się śmiał, ale nie zmienił koloru. Ale za to Armin był troche obrażony. Su: No, nie obrażaj się Armin! Odwróciłam się do niego i też go pocałowałam w policzek. R: UUuuuuuuuuuuuuuuuuu! Teraz jest po równo! Alx: Teraz nie masz się na co obrażać braciszku. Muzyka ucichła, a Lysander coś zaczął tam gadać nagle usłyszałam moje imię. Zdziwiłam się odwróciłam do sceny przodem. Lys: Sucrette, wejdziesz na scene? Su: Nie! Ja się wstydze. R: Sucrette! R/Irys: Sucrette! Wszyscy: Sucrette! Sucrette! Sucrette! Su: No dobrze. Wszyscy: OOooooooooooooooooooooooooo! Weszłam na scene postawioną obok altany, weszłam Lysander zapytał się czy umiem śpiewać, albo na czymś grać. Odpowiedziałam, że śpiewać,ale się boje. Więc podał mi mikrofon, a Kas zapytał się co zagrać. |
Część 5 (wrz 15, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Oddałam mikrofon Lysanderowi. Lys: Slyszałem cię jak śpiewałaś w piwnicy z MP3. Su: Ale i tak... Chwila, podsłuchiwałeś mnie? No już nie ważne! Ale mój głos się załamuje przy wyskoich dźwiękach! Kas: Dasz rade, mała. Su: Obiecuje, że jak jeszcze raz nazwie mnie "mała" to go zabije. -grobowo poważna. Lys: To, co... Zaśpiewasz? Su: (Spojrzałam na wszystkich, mieli na twarzach nadzieje- nawet ci których nie znam. Nie byłam przekonana w 100%, raczej w 50%. Nagle zauważyłam, Aleksa, który się śmieje... O nie! Nie dam mu tej satysfakcji. Odwróciłam się do Lysa, porwałam mu mikrofon z ręki i go wysoko podniosłam, krzycząc, aby wszyscy uslyszeli. ) Su: 100%! Nie wiem czy wszyscy zrozumieli, ale zaczeli krzyczeć i skakać! Podeszłam do Kastiela. Su: Znasz taką piosenkę jak hsjfgjhasfcsgjkfh? Kas: Ta... moja była tego słuchała. Ale to jest duet. Su: Trudno, coś się wymyśli. Zaczynamy... Zaczeli już grać, patrzyłam się i myślałam, że tego nie zrobie. Ale znów zobaczyłam mine Aleksa i moich przyjaciół. Mogłam zaśpiewać, ale musiałam się odwrócić. 20embed/FojCe5plkPM0
(Nie odwróce się...) Dać usłyszeć światu, co naprawdę w sercu mam. (Może przejde się po scenie) Ale nadszedł dziś moich marzeń czas, aby spełniać je już czas pokazać Wam, pokazać Wam... (Uda się, uda! Przodem do wszystkich!) Właśnie dziś, Oto ja! (Dajemy czadu!) Jestem pewna że już najwyższy czas, by marzeniom dać spełnić się. Teraz wiem czego chcę, dosyć życia tylko snem Nic nie może już zatrzymać mnie Oto ja! (I co dalej? Muzyka leci, a ja stoje sama... ale przynajmniej szczęśliwa, chwila...) Lys: Jesteś głosem, który we mnie brzmi, Natchnieniem kiedy śpiewam. To Ciebie szukam, Ciągle szukam. Kas: Jesteś nutą, której brak Piosenką wewnątrz mnie. To Ciebie szukam Ciągle szukam. Su: (Kastie...) Razem: Teraz wiem czego chcę, dosyć życia tylko snem {{{Kastiel stał z lewej, Lys z prawej, a ja w środku. Publiczność śpiewała razem z nami!}}} Nic nie może już zatrzymać mnie. Su: Oto ja! Piosenka się skończyła, a my staliśmy we trójkę na scenie. Czułam się cudownie, jakgdybym była kimś innym... Kimś kto się nie boi. Zanim się spostrzegłam chłopców już nie było, a Rozalia i Alexy ściskali mnie. R: Su... T-To było niesamowite! Alx: Jaki ty masz cudowny głos! Su: Dzięki. Ludzie wołali 'Bis', ale ja już nie zaśpiewałam. Drugi raz bym nie dała rady. Zanim zeszłam ze sceny spojrzałam w moejsce gdzie stał Aleks, nie było go tam. Gdzieś glęboko, naprawdę głęboko- zależy mi na nim. Ale jeśli mu nie zależy na mnie? Trudno i tak bym nie potrafiła być dla niego miła. Alx: Coś się stało? Su: Co? Nie, po prostu to było dla mnie troche stresujące i wiecie... R: Wiemy, wiemy. Chodź przejdziemy się pod barek do reszty. Su: Barek? Alx: Tak! Gdy cie nie było, przybybyła jakaś firma zamówiona przez Overa i poustawiała różne stragany. R: No właśnie! Więc są jakieś plusy tego, że mamy ognisko w tym samym miejscu i czasie. Su: A jest tam coś do picia? Alx: Jasne, to tędy. Alexy złapał mnie i Roze za nadgarstki, bez większego problemu kierował nami pomiędzy ludźmi. Barek znajdował się przy najbardziej oświetlonym miejscu. Przy nim stała Peggy, Kim, Violetta, Ehhh Melania... Ale też i Nataniel, Kas i Lys też już są. Jest też Kentin i Armin. Irys podrywa Armina, to dość fajnie wygląda, ale też musze coś zrobić w końcu to mój 'brat'. Su: Hej wszystkim! Kim: Byłaś niesamowita!! Su: Już to słyszałam, masz coś jeszcze? - powiedziałam z sarkazmem. Peg: Mam! Ten Aleks, gdy zaśpiewałaś ten wysoki dźwięk prawie wybuchł. Su: Może dlatego, że kilka lat przed tym jak tu przyjechałam było przyjęcie urodzinowe u jednej z bardziej popularnych koleżanek. Każda chłopak wybierał dziewczynę i oceniał jak śpiewa. No cóż, były zasady zaśpiewałam, ale zacięłam się na wysokim dźwięku. Wszyscy zaczeli się śmieć tylko nie Aleks, podszedł do mnie i przytulił. Podejrzewam, że gdybym tu się zacięła, też by tak zrobił. Ar: Nie on, tylko ja. Za mną stał Armin. Strasznie się ucieszyłam. Su:Heja drogi braciszku. Ar: Heja droga siostrzyczko. Świetnie ci poszło. Zarumieniłam się i powiedziałam pewnym głosem. Su: Dzięki, tobie też nieźle idzie. Ar: Co? Przysunęłam się do niego i powiedziałam tak, żeby tylko on słyszał. Su: Gunwo. Stał tak przez chwilę z otwartymi ustami, a potem oboje zaczeliśmy się śmiać w niebogłosy. Wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów. Reszta wieczoru minęła świetnie. Po kilku tymbarkach ja i Roza śpiewałyśmy jakiś przebój z serialu "Pora na Przygodę!", a Lysander wcinał żelki jeden po drugim. Trzeba było mu wyrywać miske. Poznaliśmy dużo osób z Over-a. Są nawet spoko. Ogólnie wszyscy się poprzepraszali za jeszcze kilka różnych spraw i było wręcz idealnie. Jakieś tam dzieczyny śpiewały 'Honey- Sabotaż' ,ale im się nie udało. Więc znów Kas i Kentin wepchneli mnie na scene. Troche im pomogłam. Koncerty skończyły się o 23.15. Potem dobre kilka godzin siedzieliśmy przy ognisku. Straszne opowieści itp. Nawet Kas grał jakieś tam pioseneczki. Chyba nikt nie poszedł do domu, wszyscy zasneliśmy przy ognisku. A ja byłam taka zmęczona, że film mi się urwał, gdy skakaliśmy przez ognisko. Obudziłam się w kurtce Kastiela, a spałam na torsie Lysandera był oparty o drzewo. Obok na ławce spał Armin. Ken leżał w wypalonym ognisku (LoLz). Wszystkie dziewczyny z mojej klasy spały w altanie oprócz mnie. Tak bywa. Powoli wstałam, aby nikogo nie obudzić, wyjęłam telefon i sprawidziłam godzinę- 6.00. Su: Brawo, Su! Miałaś wrócić do domu, a nie balować po nocach! Po tym zdaniu zatkałam sobie usta, rękoma i oglądałam się dookoła czy nikogo nie obudziłam. Uff... Może sobie na chwile klapne. Ławka była za mną więc dwa kroki w tył i siad. Ar: Ał! Co do... Su: Brawo, Su! Jesteś jeszcze mądrzejsza niż wcześniej.! Szybko wstałam i znów zakryłam sobie usta. Ar: Która godzina? Nie odezwałam się tylko pokazałam mu na palcach. Ar: 6.>? Masz szczęscie, że nie 6.11 bo by ci palców zabrakło. -zaśmieliśmy się Zaproponował, że mnie odprowadzi, a Kurtkę Kastielowi oddam jutr... dziś! Zakończenie jest dziś! No pięknie Su!\ Pobiegliśmy jak najszybciej do swoich domów. Jak ja doszłam była 6.30. Szybko wyskoczyłam z tych ciuchów i wskoczyłam pod prysznic. Tak wyglądała Sucrette na ognisku! |
Rozdział 4 -Stary Koniec[]
Część 1 (lis 15, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi łazienki. A zaraz po tem cichy zgrzyt. Wychyliłam się zza szybki od kabiny i zobaczyłam zdenerwowaną ciotke. -H-h-hej. Cioooociu... -uśmiechnęłam się lekko -Hej, Susiu. -uśmiechnęła się pobłażliwie -Zapomniałaś czegoś. -oznajmiła jeszcze bardziej się uśmiechając. -Czego? -spytałam zdziwiona -Na pewno mózgu, gdy zostawiłaś otwarte drzwi na ościerz, gdy wróciłaś. -o szlag. racja. Udawaj mądrą Su. -Ja? O czym ty do mnie mówisz?! Całą noc była... -nie dokończyłam bo ciotka mi przerwała -Wiem! Jesteś już pełnoletnia, ale to nie znaczy, że musisz mnie okłamywać. -oh... Zrobiłam smutną minę i schowałam się z powrotem pod prysznic. -Nie martw się! Nic się nie stało. Też byłam taka w twoim wieku! -jakoś nie poprawiło mi to humoru.
Około 7.45 wyszłam z domu, razem z Ciotką. Oczywście nie dała mi wybrać ciuchów na "tak ważną okazje", więc poddałam się i poszłyśmy na kompromis. Ja chciałam koszule spodniczke i krawat. a Ciotka chciała mnie jak na pogrzeb ubrać i do tego w sukienkę i w marynarkę pogrzebową... Więc poszłyśmy na kompromis! Marynarka tyle że biała do tego zawiązka wyglądająca jak krótki krawat, klasyczne białe spodnie i espadryle, moje ukochane! A i oczywiście czapka absolwęta. Dostaniemy je dzisiaj! Ale bez tych ubrań czy czegoś... Tak czy siak byłyśmy już pod szkołą gdy zadzwonił pierwszy a za razem przed ostatni dzwonek -Choć, na sale Ti... -Co? -zapytała z pogardą -...Ti-o tam! Tio tam! -pociągnęłam ją w strone sali gimnastycznej, gdy weszłyśmy dyrektorka właśnie zaczynała, więc posadziłam ciotke przy matce Nataniela (one lubią sobie poplotkować) a sama usiadłam troche dalej. Za Rozalią i Lysanderem. Po chwili dyrektorka zaczęła wołać wolno klasy młodsze na przedstawienie dla nas... Ojjjjjj... A potem my. Z jednej strony bardzo się ciesze, a z drugiej jest mi ta... -Klasa III a! Klasa III a!- zdezorientowana wstałam za Rozalią i Lysanderem, szłam przepychając się, gdy w jednej chwili ktoś złapał mnie za koszule. -Zaczekaj Su. Gdzie ci się śpieszy? -odwróciłam się i zobaczyłam ulizanego Kastiela w białych ciuchach. -Kas-kas-sss-tiel... -spytałam przetwarzając wszystkie informacje -Tak mam na imię.- uśmiechnął się pod nosem -Chodź. Wołają nas. - zrobił szarmancki ruch, a ja wzięłam go pod ramie. I podeszliśmy do naszej klasy. Gdy dyra zwróciła się do nas, oczywiście puściłam go i staneliśmy jak żołnierze. -Uwaga, uczniowie klasy III a. Jesteście może i najgorszą klasą w nauce- aleś mnie pocieszyła babo- Ale, nauczyciele bardzo was lubili i jestem przekonana, że będą lubić już zawsze. -w tym momęcie spojrzała na mnie i usmiechnęła się pogodnie. -A oto wasze dyplomy. -cała ceremonia odbyła się szybko zważajac na to, że są dwie klasy III. Kiedy obie nasze klasy stały obok dyrektorki z czapkami i świadectwami dyra ogłosiła: -A teraz konkurs -prawie podskoczyła z radości, a ja się zdziwiłam... Tak jak z resztą inni. -Jaki Konkurs? -wypalił Nataniel, Łał. -Już tłumacze. -Wzięłam głęboki wdech. -Za zgodą waszych opiekunów, dwa dni przed balem, zostało zrobione nominacje w którym barły udział klasy I-II. Nominowano III klasy. -nominacje? O co w ogóle chodzi? Najlepszy strój?- Ale na początku zapraszam przewodniczącą rady uczniów. -i znowu mnie wzywają... Co? nie wiedzieliście? Jestem przdestawicielką szkoły, w uczciwej walce pokonałam Nataniela ;P. Ale stołek gospodarza mu oddałam, zatrzymałam tylko wszytskie przywileje. -Już idę, proszę pani. -wychyliłam się z szeregu. I podeszłam do staruszki. -Słucham? -Drogie dziecko. Ponieważ jesteś przedstawicielką szkoły wylosujesz zwycięzce z klasy, a potem niego samego.-aha aha aha- A potem przedstawiciel drugiej szkoły wylosuje zwycięzce z naszej szkoły. -Co? -zadławiłam się powietrzem - Drugiej szkoły? -To takie dziwne? Liceum Sportowe Over, wczoraj się doszczętnie spaliło. Dlatego przyjęłam klasy III na koniec od nas. -nie rozumiem... Możesz powtórzyć? - Dyplomy oni dostaną o 9. A teraz zapraszam przedstawiciela LSO. -zza uczniów wyszedł Aleks w czarnym jak węgiel stroju. Podszedł do nas i ukłonił się lekko przed dyrą.... Lizus. -Dzień Dobry. -spojrzał na mnie z błyskiem w oku. -Bardzo miło mi i mojej szkole, że przyjeła nas Pani w takiej chwili. - Nie czlowiek... Ciota. -,- -Ahhhh... Nie ma za co. To dla mnie czysta przyjemność Aleksie. -uśmiechnęła się i zaprowadziła nas oboje do pięciu pudełeczek, po co aż tyle?.? Dwa były różowe, dwa niebieskie, a białe. -Panna Sucrette jako pierwsza losuje najpierw płeć, zwycięzcy z waszej szkoły Aleksie, a potem Imię i nazwisko. A potem Pan z naszej. - potakneliśmy głową równocześlie i się także równocześnie na siebie spojrzeliśmy... Jak ja nienawidzę tego! Musieliśmy się tak dobrze zgrać? Podniosłam rękę i wyciągnęłam karteczkę z napisem "Mężczyzna", Aleks zrobił to samo, a na karteczce było napisane "Kobieta". Nieszczęśliwym trefem, on może wygrać. Co za pech! Dyrektorka zabrała nam kartki i przeczytała na głos. Oczywiście część męska z mojej szkoły nie była zawiedziona... Może oprócz niebieskowłosego Alexgo. A za to część kobieca z Overa była strasznie zawiedziona. hahahhaaahhahahahahahaha, mimo tego że nasze klasy się pogodziły, ciągle żywie uraze do osobnika w czarnym. -A więc, ciągle oboje macie szanse.... Albo nie, nie wiadomo. -uśmiechnęła się cynicznie -mogliście nie dostać nominacji! -nie lubie tej wrednej kluchy. - A teraz wylosujcie nazwisko, tym razem zaczyna Pan Aleks. Podszedł do pudełka i wyciągnął karteczkę, przeczytał na głos: -Rozalia -spojrzałam na nią, a ona skakała coraz wyżej na tych szczudłach, które nazywa butami. -Gratuluje. A teraz Panna Su. -chyba nie jesteśmy na ty>? Ja tekże podeszłam i wyciągnęłam kartkę, nie wiele myśląc przeczytałam: -Aleksy (pełne imie, inne niż Alexy). -uśmiechnęłam się nie domyślając sie prawdy gddy: -O, shit! Co?! To znaczy... Przepraszam. Kto to? -brawo mózgu! [(;Nie, sam jesteś głupi! ;Nie ty! ;Nie, bo ty. ;No to idź! ;No, dobra! Zostań... Wybaczam ci....]) -A ja przepraszam, chyba się pomyliłem... -Słucham? -zapytała dyrektorka -Źle przeczytałem imię. -oznajmił -To przeczytaj jeszcze raz. -Sucrette. -to jaktyś to czytał wcześniej, że ci wyszło "Rozalia" !?!? |
Część 2 (gru 30, 2013)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
-Ej, ej, ej!! Albo kłamiesz, albo masz chorobę psychiczną! -wydarłam się na niego -A sama spójrz, mała... -zaraz mu przyłożę. Podał mi kartkę... Faktycznie, napisane Sucrette- I co? -Jak ty to przeczytałeś, że wyszło Rozalia? -zapytałam i zrobiłam zaciekawioną minę -I co? -Bo... -zrobił krok w tył -NIE WAŻNE! -krzyknęła dyra -Ważne, że się znacie i możecie razem wyjechać! -uśmiechnęła się,../. że co?! -CO?! -krzyknęliśmy razem i znów się na siebie spojrzeliśmy. Jak ja tego nienawidzę! -To była loteria na darmowe kolonie. -podała nam dwa bilety z napisem "Świat Młodzieży" ... I jeszcze nazwa jest CUDOWNA!! -,- - Gratulacje! Panowie zapraszamy! -do sali weszli jacyś ludzie w szarych garniakach. Podeszli do nas. -Co, pani sobie żartuje? -zapytał dyry -Nie. A czemu? -zdziwiła się -Mój syn i Sucrette? Proszę wylosować jeszcze raz- chwila to ojciec Aleksa? Spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka. Ojciec spojrzał na nas - Czarno-biało? Jak zwykle świetnie dobrani! - Podeszłam dwa kroki w przód. I spojrzałam na mężczyznę -O co chodzi?! -wrzasnęłam na całą sale - Można przecież losować jeszcze raz! -Nie, nie można! - powiedziała zdenerwowana dyrektorka -Nie pozwalam! -Trudno! -wtrącił Aleks i wylosował nazwisko. -Sucrette!... Chwila co? -znów losował -Znów? Sucrette?-po sali przeszedł szmer Podeszłam i wyciągnęłam paręnaście karteczek. Wszędzie było napisane Aleks... Zdezorientowana podeszłam do mojej klasy. I oparłam się o Kastiela. -O-o co chodzi Pani Dyrektor? -zapytałam drżącym głosem -A co Ci do tego dziecko? -zapytała zgryźliwie -Spokojnie Su. Wyjaśnię to -mężczyzna uśmiechnął się do mnie -Chodźcie, to jest ustawione losowanie. -powiedziałam szeptem do reszty i moja klasa zeszła ze sceny. Było słychać wrzaski dyrektorki i spokojny głos ojca Aleksa. Nikt nie wiedział, gdzie idziemy... Prowadziłam? Szłam prosto i byle do przodu. Gdy stanęłam na jakiejś polanie, podeszła do mnie Rozalia. -Zostajemy tu? -zapytała zmartwiona -Bo... Bolą nas nogi, ale nie chcieliśmy Cię już de... -Jak chcecie. Ja muszę wszystko przemyśleć! Niby nie ma nad czym... Ale ta sprawa z losowaniem, jest podejrzana. -położyłam się na trawie, wszyscy brali ze mnie przykład. Po 15 min podszedł do mnie Armin -To niezła odmiana. -żadnej reakcji z mojej strony -Tak poleżeć na słońcu -ciągnął dalej -Poopalać się... Wąchać kwiaty! -widocznie się stresował, że go nie słucham. Bo ciągle mówił! -Opalasz się? -Spoko. Rozumiem! -usiadłam i otrzepałam włosy z trawy -Chcesz zacząć rozmowę, tak jak wczoraj. Rozumiem! Ale dlaczego tak?- nie zrozumiał, może Kas miał racje i bliźniaki to mądrzy inaczej...(gdzieś to napisałam, nie pamiętam gdzie xD) -Inaczej... Dlaczego mówisz o słońcu jak go nie lubisz? Dlaczego mówisz o kwiatach, jak sądzisz, że są szpetne? -zmieszał się i odszedł.. To znaczy, że już mu się nie podobam? Smutne... Znów się położyłam i czas na przemyślenia: "Nie dość, że musiał tu przyjechać i zniszczyć mi życie. To jeszcze ta akcja z losowaniem... Nie rozumiem, druga klasa dawno, by wygadała. Lub Peggy by o tym wiedziała! Ej, chwila. Peggy by wiedziała!!" -Peggy!! -powiedziałam i skoczyła na równe nogi. Rozejrzałam się i już po zlokalizowaniu dziewczyny podbiegłam do niej. -Peggy. Wiedziałaś coś o tym losowaniu?! -zapytałam, gdy dziewczyna się podnosiła -Nie. Dlatego trochę się zdziwiłam, na tą wieść! -powiedziała , a ja jak na zawołanie upadłam na zieloną trawę -Su? Wszystko wporzo? -Jak nigdy! -uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. |
Część 3 (maj 27, 2014)
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
-Bo zasłużył -wymamrotałam, ciągle się uśmiechając -A teraz mam świetny nastrój! -wrzasnęłam ucieszonym głosem -Su.. Chora jesteś? Dać Ci jakieś ziółka? -zapytała zdziwionym głosem Irys Otworzyłam oczy. Podniosłam się z trawy i otrzepałam pupę. Wyprostowałam się, by rzec: -Koniec tego wszystkiego. Skończyłam szkołę, mogę decydować! -I? -Nie pojadę. Zostaje! -powiedziałam -Mam tu wszystko, a wakacje chce spędzić z wami -mrugnęłam do dziewczyn, Roza roześmiała się -No chyba z chłopakiem! -wrzasnęła wcześniej wspomniana- A jeżeli nie możesz skojarzyć z którym to się odwróć! -posłusznie odwróciłam się na pięcie i spotkałam się z twarzą Kastiela -Nie przesadzasz? -zapytałam, patrząc w głębokie brązowe oczy chłopaka -Nie -odpowiedziała Roza -Kastiel jako jedyny pozostał bez dziewczyny. Więc padło na ciebię... No co zrobisz? -zażartowała. Oboje zaśmialiśmy się -No nic nie zrobisz. -wymamrotał Jak szybko to powiedział, tak szybko zatopił swoje usta w moich. Po chwili zamknęłam oczy i objęłam Kasa rękami wokół szyi, a on położył dłonie na mojej talii. -Uuuuuuu!! -usłyszałam za sobą, uśmiechnęłam się głupio, i jeszcze raz pocałowałam Kastiela -Wiesz, co Su.. -powiedział, chłopak odrywając się ode mnie -Co? -zapytałam -Chyba Cię Kocham. -Co tak szybko? -zaśmiałam się -Spokojnie. Nie tak szybko, mamy czas... -oznajmiłam i jeszcze raz go pocałowałam
A co z Aleksem? Tego nie wiem. Spotykam go czasem, gdy idę do sklepu, albo widzę przez płot gdy łażę po ogrodzie. Ale tak naprawdę, nie zamieniłam z nim jeszcze słowa. Niestety nasz kontakt się urwał i myślę, że długo to nie potrwa. Ludzie z klasy. Trzymamy kontakt. Prawdę mówiąc, jest tak samo jak za szkolnych lat, różnica jest taka, że nie chodzimy do szkoły... Jeśli chodzi o Kastiela to ciągle jesteśmy razem, nie mam pomysłów jak to się skończy, ale mam nadzieje... Że on jest tym jedynym.
|